W tym roku na rynku agrochemikaliów (nawozy sztuczne, środki ochrony roślin, regulatory wzrostu i rozwoju roślin itp.) dochodzi do licznych, dużych zmian. Widać to chociażby po ostatnio publikowanych danych. GUS podaje, że w samym wrześniu (w ujęciu rok do roku) produkcja nawozów azotowych spadła o 58,8 proc., nawozów fosforowych o 35 proc., a pestycydów o 22,5 proc. Istotne zniżki, chociaż nieco mniejsze, widać również przy porównaniu danych za pełne trzy kwartały tego i ubiegłego roku. Mimo istotnie ograniczonej produkcji firmy zajmujące się wytwarzaniem agrochemikaliów informują, że na rynku nie powinno być braków.
Drogi surowiec
Szczególną rolę w branży ogrywa grupa Azoty, która pod względem produkcji nawozów azotowych i wieloskładnikowych zajmuje drugą pozycję w UE. – Sezon aplikacji nawozów azotowych rozpoczyna się zazwyczaj w marcu. Przy założeniu, że rolnicy nie będą odkładać zakupów na ostatnią chwilę, zarówno producenci nawozów, dystrybutorzy, jak i rolnicy będą mieli czas kolejno: na wyprodukowanie, sprzedaż oraz aplikację nawozów na polu – twierdzi Monika Darnobyt, rzecznik Azotów. Dodaje, że te oferowane przez koncern cały czas nadal należą do najtańszych w UE. Na razie nie wiadomo, jaki wolumen nawozów sprzedała grupa w III kwartale. Trzeba jednak pamiętać, że pod koniec sierpnia w jej zakładach doszło do wstrzymania lub ograniczenia produkcji. Tym samym trwające do października postoje prawdopodobnie ograniczyły sprzedaż. Jak bardzo – okaże się 9 listopada, na kiedy to planowana jest publikacja najnowszego raportu okresowego.
Azoty podają, że popyt na nawozy w Polsce jest względnie stały, a sprzedaż odbywa się regularnie przez cały rok. Z drugiej strony nie wykluczają pojawienia się na rynku pewnych perturbacji. – O tym, czy rolnicy dokonają zakupu, decyduje najczęściej kondycja finansowa gospodarstw oraz cena płodów rolnych. Istnieje ryzyko, że kumulacja zamówień, tuż przed początkiem wiosennego sezonu, może doprowadzić do opóźnień w dostawach nawozów – uważa Darnobyt. W tej sytuacji koncern zaleca odbiorcom, aby rozkładali zakupy w czasie i unikali ich na ostatnią chwilę, tuż przed rozpoczęciem sezonu. Jednocześnie przekonuje, że firma dokłada starań, aby pomimo ryzyka biznesowego, związanego z dynamiczną sytuacją na rynkach surowcowych, produkować nawozy na maksymalnych dostępnych mocach posiadanych instalacji. Czy faktycznie to się udaje, zależy głównie od ceny gazu. To właśnie bardzo wysokie ceny tego surowca zdecydowały ostatnio o mocnym ograniczeniu produkcji. Nie może być jednak inaczej, skoro w przypadku nawozów azotowych koszt zakupu błękitnego paliwa stanowi nawet blisko 80 proc. ceny produktów. Dziś gaz jest o ponad połowę tańszy niż dwa miesiące temu. Czy to pozwoliło utrzymać Azotom marże na wcześniejszych, wysokich poziomach, spółka nie ujawnia.
Zgodnie z planami UE i zapisami „Zielonego Ładu” zużycie nawozów we Wspólnocie ma w kolejnych latach spadać. – Dlatego też działania inwestycyjne prowadzone w spółkach ukierunkowujemy na poprawę efektywności nawożenia, a nie zwiększanie produkcji. Wprowadzamy innowacje do produkowanych formuł – m.in. nawozy z inhibitorami lub też zawierające w swoim składzie popioły – podaje Darnobyt. Przypomina, że w 2018 r. Azoty przejęły firmę Compo Expert, dzięki czemu mogą oferować na różnych światowych rynkach m.in. nawozy specjalistyczne oraz biostymulanty.