O maksymalnie ponad 3 proc., do 33,8 zł, drożały w czwartek akcje mieszkaniowego dewelopera. Murapol co prawda obniżył cel sprzedaży na 2024 r. podany w czasie IPO w grudniu ub.r., ale już od dawna było jasne, że dobicie do poziomu 3,7–3,8 tys. – czyli wzrost o około 30 proc. – jest mało realne, biorąc pod uwagę otoczenie rynkowe. Obecny cel to 3,2 tys., czyli wzrost o 10 proc. Skokowy wzrost nie wyszedł, ale Murapol potwierdził, że jest w stanie dostarczać stabilny wynik niezależnie od okoliczności. W bardzo zmiennych dla rynku latach 2020–2023 r. sprzedaż sięgała 2,8–2,9 tys. lokali.
Sprzedaż stabilna
W I połowie br. Murapol podpisał 1,44 tys. umów deweloperskich (755 w I kwartale i 683 w II kwartale), o 5,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Podczas konferencji wynikowej prezes Nikodem Iskra powiedział, że w lipcu i sierpniu sprzedaż sięgała 250 lokali, a we wrześniu wynik zbliża się do 300. Sprzedaż rzędu 800 lokali w III kwartale oznaczałaby bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, że dane z szerokiego rynku i sygnalizowane przez innych deweloperów mówią o schłodzeniu popytu. Menedżerowie Murapolu zaznaczyli, że sprzedaż mogłaby być lepsza, ale część popytu czeka na szczegóły w sprawie programu „Na start”. Dla rynku byłoby więc lepiej nawet skasować program, niż przesuwać go w nieskończoność, trzymając wszystkich w niepewności. Co prawda kredyty są wciąż drogie, ale płace i siła nabywcza rosną, jest też perspektywa obniżek stóp w Polsce w 2025 r.
to przy bieżących notowaniach szacunkowa stopa dywidendy, którą akcjonariusze otrzymają w listopadzie. Murapol ma wypłacić około 2,9 zł na walor.
Sam Murapol relatywnie wysoką sprzedaż tłumaczy dywersyfikacją geograficzną – buduje w kilkunastu miastach – oraz przystępnymi cenami mieszkań. W I połowie br. średnia cena sprzedanego lokalu wyniosła 415,3 tys. zł wobec 381,5 tys. zł rok wcześniej, 54 proc. klientów posiłkowało się zwykłym kredytem.
Na koniec czerwca w ofercie było 4,53 tys. mieszkań, o 46 proc. więcej rok do roku.