O konflikcie korporacyjnym wokół biurowca Mennicy Legacy Tower słychać zazwyczaj w kontekście bezpośrednich stron sporu: Cezarego Jarząbka i rodziny Radziwiłłów. Przerzucają się oskarżeniami i pozwami. Jak sprawy wyglądają z perspektywy obligatariuszy, którzy pożyczyli panu Jarząbkowi pieniądze na inwestycję? Ilu inwestorów reprezentujecie?
Łącznie reprezentujemy 220 osób, które zainwestowały ponad 60 mln zł, w tym obligacje MLT ma ponad 160 osób, a zaangażowana kwota to nominalnie ponad 30 mln zł. Jednak wiele osób zainwestowało równolegle w papiery innych podmiotów realizujących projekty pilotowane przez Cezarego Jarząbka i Golub GetHouse, które – jak się okazuje – w dużej mierze uzależnione są od spieniężenia MLT. Zwrot inwestycji w obligacje wyemitowane w ramach projektów Rental Apartments, Student Housing, PAI Obligacje czy też PIF Obligacje zależy od osiągnięcia nadwyżek przez pana Jarząbka ze sprzedaży jego udziałów w biurowcu. Sprzedaż majątku w innych jego inwestycjach najpewniej nie wystarczy na chociażby zwrot zainwestowanego kapitału, nie wspominając już o odsetkach.
Mamy do czynienia z nieprawdopodobnym paradoksem. To nie jest Amber Gold, pieniądze nie wyparowały, one wręcz „stoją” i każdy na nie codziennie patrzy: biurowiec został ukończony, jest w samym centrum Warszawy, ma renomowanych najemców związanych długoterminowymi umowami, czyli mBank i WeWork, banki inkasują odsetki od kredytu budowlanego, a współwłaściciele – czyli poza skonfliktowanymi udziałowcami to jeszcze Mennica Polska – mogą teoretycznie czerpać przychody z najmu. A z boku patrzą na to wszystko obligatariusze, których papiery są przeterminowane, którzy walnie przyczynili się do powstania budynku. Warto przy tym podkreślić, że to nie są jacyś bogacze, którzy mogą czekać na rozwiązanie problemu latami. To przeciętni inwestorzy, którzy nierzadko ulokowali pokaźną część swoich oszczędności – mieli zarobić umówioną kwotę z inwestycji realizowanych przez podmioty odpowiedzialne za powstanie niejednej nieruchomości w Polsce.
Tymczasem gdy pan Jarząbek i Radziwiłłowie walczą o kontrolę nad 50 proc. udziałów w MLT, posiadająca drugą połowę Mennica zasłania się, że jest inwestorem pasywnym, a jej próby mediacji – czyli wykupienia zwaśnionych stron – nie powiodły się. W efekcie biurowiec jest niesprzedawalny. Obligatariusze obawiają się jeszcze jednego. Wojna w Ukrainie, ciągle postępująca inflacja czy też zapowiadana recesja mogą negatywnie wpłynąć na nastroje funduszy i zaproponowaną cenę za nieruchomość. Jeśli ta będzie dla udziałowców MLT za niska, mogą oni być skłonni zaczekać na poprawę koniunktury. A to dla obligatariuszy oznacza kolejne miesiące, jeśli nie lata, oczekiwania na odzyskanie pieniędzy. Zresztą nie tylko czynniki zewnętrzne stwarzają ryzyko, że MLT zostanie sprzedana po cenie poniżej oczekiwań.
To znaczy?