Dom Development nie narzeka na brak gotówki i może pozwolić sobie w 2011 r. na większy wydatek. Biorąc pod uwagę rosnącą liczbę atrakcyjnych ofert na rynku, możliwe, że wydamy na ten cel nawet 200 mln zł.
[b]Wygląda na to, że Dom Development nie jest jedyną firmą z branży, która wiąże z 2011 r. duże nadzieje. Na rynku buduje się dziś więcej mieszkań, niż jest sprzedawanych. Jakie to będzie mieć konsekwencje dla rynku?[/b]
Nadpodaż i rosnąca konkurencja między deweloperami powinny skutecznie zahamować zwyżki cen mieszkań. Nie przewiduję, by w 2011 r. ich średnie wielkości zmieniły się znacząco, choć w obrębie konkretnych lokalizacji czy bardziej popularnych projektów może dojść do podwyżek.
[b]Czy bez podwyżek cen deweloperom uda się utrzymać dotychczasowe marże? Firmy budowlane sugerują, że w nowym roku ceny ich usług wzrosną wraz z drożejącymi materiałami budowlanymi, ze stalą na czele, i wyższymi oczekiwaniami płacowymi.[/b]
Nie można wykluczyć czarnego scenariusza, w którym deweloperzy będą musieli oddać sporą część swoich marż wykonawcom. Nie przeceniałbym jednak wpływu drożejącej stali na koszty budowy. W budownictwie mieszkaniowym nie ma ona aż tak dużego wpływu na koszt całkowity, by uzasadniać znaczący wzrost cen.
[b]W IV kwartale 2010 r. spółka ruszyła ze sprzedażą mieszkań w inwestycji Wilno przy ul. Klukowskiej na stołecznym Targówku Fabrycznym. To jedno z największych przedsięwzięć w historii Dom Development. Na należących do spółki gruntach ma powstać tam 2 tys. mieszkań, kolejne kilka tysięcy lokali może stanąć na sąsiadujących nieruchomościach. Przez lata tereny miały przeznaczenie przemysłowe, dziś władze miasta liczą, że rejon ten przemieni się w kolejne Miasteczko Wilanów, tyle że z lokalami z segmentu popularnego. Jaki jest odzew klientów? [/b]