Polskie banki, mimo niezmienionych stóp procentowych, już w latach 2016–2017 istotnie obniżyły koszty finansowania, do czego zmotywował je wprowadzony z początkiem 2016 r. podatek bankowy.
Spora płynność
Wtedy obniżka była możliwa przede wszystkim dzięki cięciu oprocentowania. Teraz nadchodzi druga fala cięć, do czego, oprócz sprzyjających warunków rynkowych, częściowo przyczynić się może także duży wzrost kosztów regulacyjnych (składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny).
Te sprzyjające warunki to wciąż poprawiająca się płynność banków. – W całym sektorze wciąż widzimy duży wzrost środków klientów – zwraca uwagę Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
Wartość depozytów rośnie szybciej niż kredytów, zatem wskaźnik kredytów do depozytów wciąż poprawia się i banki nie muszą walczyć ceną o nowe pieniądze klientów. Niektóre z nich wręcz obniżają oprocentowanie. ING Bank Śląski zapowiedział, że z początkiem lipca obniży oprocentowanie detalicznych kont oszczędnościowych z 0,7 proc. do 0,5 proc., dotyczyć to będzie prawie wszystkich tego typu kont w tym banku (zarząd nie komentuje, czy uda się to także w segmencie korporacyjnym).
W marcu średnie oprocentowanie nowych lokat dla gospodarstw domowych wynosiło ogółem 1,6 proc., a tych od trzech do sześciu miesięcy – 1,7 proc. W grudniu, styczniu i lutym sięgało odpowiednio ponad 1,8 proc. i 2,2 proc., ale było zaburzone przez Getin Noble i Idea Bank, które po kryzysie płynnościowym z drugiej połowy listopada musiały mocno podnieść ceny lokat i zawyżyło to średnią rynkową. Największe i będące w najlepszej sytuacji płynnościowej banki co najmniej utrzymywały lub lekko zmniejszały koszt finansowania. Lekko spada oprocentowanie nowych lokat dla przedsiębiorstw.