Wiele polskich banków w ostatnich tygodniach podnosi opłaty i prowizje lub wprowadza nowe. To jeden ze sposobów branży na minimalizowanie negatywnego wpływu cięcia stóp procentowych i wzrostu kosztów ryzyka na rentowność.
Konkurencja jest spora. Na ile bankom uda się podnieść ceny?
– Klienci są przyzwyczajeni do darmowego konta czy karty płatniczej, o ile są odpowiednio aktywni i wykonują np. minimalną liczbę czy wartość transakcji. Teraz dużych podwyżek, zmieniających filozofię opłat i prowizji w polskich bankach, nie spodziewam się. Karty nadal pewnie będą darmowe, ale może zwiększyć się wymagany poziom aktywności klientów niezbędny do braku opłat. Jest jeszcze miejsce na podwyżki, tak przynajmniej twierdzi większość banków podkreślając, że w tych warunkach opłaty muszą rosnąć. Jednak parę lat temu także mówiono, że nadchodzi koniec bankowości za zero, ale tak się nie stało: odpowiednio aktywny klient indywidualny jest w stanie pominąć opłaty za prowadzenie konta czy karty – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy. Dodaje, że mogą pojawić się za to opłaty za depozyty. – Wprawdzie koszt finansowania nimi jest dla banków bliski zera, ale nie jest tak, że dużo na nich zarabiają. Nadpłynność sektora jest spora i po przyjęciu depozytów banki inwestują je teraz często w papiery dłużne, które przynoszą realną stratę biorąc pod uwagę podatek bankowy i niskie stopy procentowe – zaznacza.
– Relacja wyniku z opłat i prowizji do aktywów polskiego sektora bankowego pokazuje, że wysokość opłat w polskich bankach relatywnie nie jest na bardzo niskim poziomie w porównaniu choćby z czeskimi. U nas w dużych bankach wynosi średnio około 1 proc., a w czeskich jest wyraźnie mniejsza – rzędu 0,5 proc. To sugeruje, że miejsca na podnoszenie opłat przez polskie banki może nie być dużo. Na ostatniej konferencji wynikowej zarząd Banku Millennium wyraził przekonanie, że nie zamierza znacząco podnosić opłat i ma nadzieję, że wynik z opłat i prowizji poprawi się dzięki większej liczbie transakcji czy sprzedaży bardziej rentownych produktów, jak np. fundusze inwestycyjne – ocenia Marta Czajkowska-Bałdyga, analityk Haitong Banku. Zwraca uwagę, że nawet duże podwyżki cenników na pewno nie skompensują ubytku wyniku odsetkowego po cięciu stóp, ponieważ to najważniejsze źródło przychodów banków odpowiadające za co najmniej 70 proc. przychodów.