Problemy z płynnością, jakie przeżywa w ostatnich czasach giełda w Budapeszcie, mogą przełożyć się pozytywnie na parkiet warszawski. Po wprowadzeniu zmian w systemie emerytalnym na Węgrzech eksperci obawiają się znacznego spadku obrotów na tamtejszym rynku. Pierwszą ofiarą zamieszania spowodowanego demontażem węgierskich OFE padł jeden z aktywniejszych brokerów Cashline Securities, będący również członkiem GPW. Dom maklerski zakończył działalność, argumentując podjęcie takiej decyzji słabnącymi obrotami i wycofywaniem się z tego rynku inwestorów zagranicznych.
To również sygnał ostrzegawczy dla 64 notowanych w Budapeszcie firm. – Giełda węgierska to rynek, na którym obrót skupia się głównie na akcjach dwóch spółek: OTP i MOL. Taka koncentracja sprawia, że mniejszym firmom trudno walczyć o inwestorów. Nacjonalizacja funduszy emerytalnych na Węgrzech może odcisnąć mocne piętno na giełdzie w Budapeszcie. Spadające obroty związane z odpływem inwestorów źle rokują. W związku z tym giełda warszawska ma szansę stać się dużo bardziej konkurencyjną platformą obrotu akcjami węgierskich spółek. Oczekiwałbym w przyszłości większej liczby ofert publicznych spółek węgierskich na GPW – mówi Marek Buczak, zastępca prezesa Quercus TFI. Teraz w Warszawie notowana jest tylko jedna spółka węgierska – paliwowy MOL.
[srodtytul]W Budapeszcie rośnie zainteresowanie debiutem w Warszawie[/srodtytul]
Do końca marca akcje do obrotu na GPW wprowadzi E-Star (dawny RFV) działający w branży energetycznej. Firma jest już notowana na giełdzie w Budapeszcie, gdzie wyceniana jest na 325 mln zł. Pod względem wartości obrotów znajduje się tam na szóstym miejscu (średnie obroty na sesję w lutym wyniosły 1,6 mln zł). Jej władze podkreślają, że wejście na GPW może pomóc spółce zwiększyć płynność akcji. Firma planuje też ekspansję na naszym rynku. W tym celu może pod koniec roku przeprowadzić emisję akcji. Nieoficjalnie wiadomo, że jej wartość wyniesie 120–160 mln zł.
Jak udało nam się ustalić, nie jest to jedyna spółka notowana w Budapeszcie, która myśli o wprowadzeniu papierów do obrotu na warszawski parkiet. Taki krok rozważa firma PannErgy, inwestująca na Węgrzech w elektrownie geotermalne. – W najbliższych miesiącach będziemy mieli wiele prezentacji dla inwestorów, również dla polskich instytucji. Na podstawie tych rozmów podejmiemy decyzję o przygotowaniach do równoległych notowań w Warszawie – zdradza nam Denes Gyimothy, prezes PannErgy. Kapitalizacja firmy wynosi teraz ponad 260 mln złotych. Szef spółki dodaje, że możliwe jest też wejście z działalnością operacyjną do Polski. – Pod koniec 2012 r. będziemy się przymierzać do projektów zagranicznych. Polska to wiodąca gospodarka w Europie, dlatego jeśli napotkamy tu na korzystne warunki geologiczne, możliwe, że ruszymy u was z biznesem – zaznacza Gyimothy.