Budżetowe przepychanki w USA

W ubiegłym roku wydatki budżetowe Stanów Zjednoczonych wyniosły 24 proc. PKB – wyższe były tylko podczas II wojny światowej. Wpływy podatkowe równe 15 proc. PKB były najmniejsze od 1950 roku. Dług publiczny USA, który w 2001 r. wynosił 33 proc. PKB, w 2010 r. sięgnął 62 proc. PKB. Wpłynęły na to dwie wojny, nieodpowiedzialna polityka fiskalna oraz kryzys finansowy. Jak Amerykanie chcą sobie poradzić z gigantycznym zadłużeniem?

Aktualizacja: 26.02.2017 23:31 Publikacja: 25.03.2011 02:24

Według najnowszych prognoz rządu w bieżącym roku fiskalnym deficyt budżetowy USA przekroczy 1,64 bln

Według najnowszych prognoz rządu w bieżącym roku fiskalnym deficyt budżetowy USA przekroczy 1,64 bln USD

Foto: AFP

[b]CBO – The Congressional Budget[/b] Office prognozuje, że w roku 2020 bez zmian fiskalnych dług publiczny osiągnie 90 proc. PKB, a odsetki od niego będą sięgać 1 bln USD rocznie. W 2025 r. przychody budżetowe będą w stanie pokryć tylko odsetki od długu, opiekę medyczną i ubezpieczenia społeczne (dużym problemem jest starzejące się społeczeństwo i wzrastające koszty opieki zdrowotnej), natomiast na wszystkie pozostałe potrzeby wydatkowe?(np. obrona, bezpieczeństwo, transport) będą musiały zostać przeznaczone pożyczone pieniądze. Przy tym ponad połowa amerykańskiego długu jest zaciągnięta za granicą. W obliczu kryzysu fiskalnego i światowej dyskusji o metodach powrotu do równowagi budżetowej w Stanach Zjednoczonych trwa wojna między republikańskim Kongresem a demokratycznym rządem o ustawy budżetowe – nie tylko na przyszły rok, ale także na trwający rok fiskalny 2011.

[srodtytul] Wzrost na pierwszym planie[/srodtytul]

Wśród sporów o budżet na trwający rok fiskalny prezydent?Barack Obama przedstawił w lutym (zgodnie z corocznym?harmonogramem) projekt ustawy budżetowej na rok 2012, który przewiduje ograniczenie luki budżetowej w ciągu pięciu lat do 607 mld USD, czyli 3,2 proc. PKB. W perspektywie dekady deficyt ma być zdecydowanie mniejszy niż dziś.

Budżet zakłada 1,1 bln USD oszczędności w ciągu najbliższych 10 lat, z czego ponad 60 proc. ma pochodzić z redukcji wydatków. Tylko w 2012 roku cięcia mają wynieść 33 mld USD. Budżet odnosi się także do Statutory Pay-As-You-Go-Act of  2010 (akt analogiczny do tego z 1990 roku), który określił zasadę, że każde nowe zobowiązanie budżetowe (wydatek lub zmniejszenie przychodów) niebędące absolutną koniecznością musi być skompensowane, tak aby nie zwiększało deficytu. Zaproponowano reformę służby zdrowia, która zgodnie z wyliczeniami CBO ma zredukować deficyt o 200 mld USD w ciągu pierwszej dekady, a w trakcie drugiej o 1 bln USD. Dodatkowe oszczędności to na przykład dwuletnie zamrożenie pensji urzędniczych.

W orędziu budżetowym Obama podkreślał jednak nie cięcia budżetowe i oszczędności (w odróżnieniu na przykład od brytyjskiego ogłoszenia planów fiskalnych), ale konieczność utrzymania wzrostu gospodarczego, konkurencyjności amerykańskiej gospodarki, miejsc pracy, wysokiego poziomu edukacji i nowoczesnych technologii.

17 grudnia 2010 roku prezydent podpisał (po uchwaleniu przez Kongres – mimo sprzeciwu części republikanów) Tax Relief, Unemployment Insurance Reauthorization, and Job Creation Act of 2010 (przedłużenie aktu George’a Busha z 2009 roku), który utrzymuje ulgi podatkowe i ma doprowadzić do zwiększenia liczby miejsc pracy oraz przyspieszyć wzrost gospodarczy. Podstawowe założenia aktu to przedłużenie ulg podatkowych dla pracujących rodzin i zwiększenie tworzenia nowych miejsc pracy (przez utrzymanie zasiłków dla bezrobotnych na cały 2011 rok, obniżkę podatku dochodowego pracodawcy o 2 proc. – wartość ok. 112 mld USD w 2011 roku oraz granty umożliwiające utrzymanie miejsc pracy związanych z odnawialnymi źródłami energii) przy założeniu niepogorszenia średnio- i długookresowego deficytu budżetowego (z czego wynika niemożność rozszerzenia programu po 2012 roku).

Już w styczniowych danych można było zauważyć wpływ, jaki działania te miały na dochody Amerykanów. Wzrosły one aż o 133,2 mld USD, do najwyższego poziomu od ponad 18 miesięcy. Tylko zmniejszenie ubezpieczeń społecznych odpowiadało w styczniu za 0,7 pkt procent miesięcznej dynamiki dochodów, która ogółem wyniosła 1 proc.

[srodtytul]Bezużyteczna praca Komisji Fiskalnej?[/srodtytul]

Oceniając projekty budżetowe Obamy, republikanie wskazują na zbyt ekspansywne wydatki i nieproporcjonalnie małe oszczędności. Ich zdaniem obecna administracja powinna pójść w kierunku nakreślonym przez powołaną w lutym ubiegłego roku przez prezydenta dwupartyjną Komisję Fiskalną (National Commission on Fiscal Responsibility and Reform). Jej celem miało być wskazanie polityki prowadzącej do poprawy sytuacji fiskalnej w średnim okresie oraz jej zrównoważenia długoterminowo. Komisja miała także wskazać rekomendacje dla budżetu (w domyśle zarówno tego na 2011 rok, jak i planowanego na 2012 rok).

Raport Komisji Fiskalnej o znaczącym tytule „Moment prawdy”, który ukazał się 1?grudnia ubiegłego roku, przedstawia plan konsolidacji fiskalnej zakładający redukcję deficytu o 4 bln USD w ciągu dekady (obniżenie go do 2,3 proc. PKB do 2015 roku; dług ma spaść poniżej 60 proc. PKB do 2023 roku i poniżej 40 proc. PKB do 2037 roku). Zmiany miałyby być wprowadzane stopniowo, aby nie zatrzymać podnoszącego się po kryzysie wzrostu gospodarczego. Komisja proponowała m.in. wprowadzenie programów zwiększających efektywność instytucji państwowych, naprawę systemu opieki zdrowotnej oraz zatrzymanie wzrostu wydatków w tej dziedzinie w długim okresie, zwiększenie wypłacalności ubezpieczeń społecznych na kolejne 75 lat, ujednolicenie systemu podatkowego (aby zapobiec nadużyciom, wykorzystywaniu luk prawnych itp.) oraz znaczne redukcje stóp podatkowych. Działania te miałyby doprowadzić do równowagi budżetowej w postaci przychodów na poziomie 21 proc. PKB oraz wydatków poniżej 22 proc. PKB (docelowo 21?proc.).

Raport nie został jednak przegłosowany (zgodnie z procedurą, aby projekt został przyjęty, w końcowym głosowaniu musiało go zatwierdzić 14 z 18 członków komisji, a zaaprobowało go tylko 11 – co ciekawe po pięciu z partii republikańskiej i demokratycznej oraz jeden niezależny).

W kontekście prognoz Komisji Fiskalnej i CBO republikanie zarzucają propozycjom budżetowym administracji rządowej zbyt duże wydatki i pożyczki, za wysokie podatki oraz brak zdolności przywódczych, które umożliwiłyby walkę z deficytem. Zdaniem republikanów potrzebne są znacznie głębsze cięcia budżetowe. To nie pozostawia wątpliwości, że projekt na 2012 rok będzie także przedmiotem ostrej batalii w Kongresie.

[srodtytul]Trzeba chętnych do finansowania[/srodtytul]

Według najnowszych prognoz rządu w bieżącym roku fiskalnym [b]deficyt budżetowy USA[/b] przekroczy 1,64 bln USD, czyli 10,9 proc. PKB. Jest to wzrost o 2 pkt proc. wobec 8,9 proc. PKB w 2010 roku. Szacunki Białego Domu wskazują, że w 2011 roku w stosunku do roku ubiegłego wydatki zostaną zwiększone nominalnie o 30 razy więcej niż przychody budżetowe. Dopiero w 2012 roku prognozowane jest zmniejszenie wydatków oraz zwiększenie przychodów (związane głównie z wygaśnięciem przedłużonych w grudniu ulg podatkowych), a dopiero w 2013 roku przewiduje się spadek poziomu deficytu poniżej 1 bln USD (dane przy założeniu wprowadzenia proponowanego przez Obamę budżetu).

Prognozy te można uznać za optymistyczne, biorąc pod uwagę, że Biały Dom zakłada, że w 2012 roku tempo wzrostu gospodarczego wyniesie 3,6 procent, a w kolejnych latach nawet ponad 4 proc. (prognozy CBO to 3,1 proc. w 2012 i około 2,8 proc. w 2013 r.). Podobnie optymistycznie wyliczenia wyglądają dla kosztów obsługi długu publicznego, które w 2010 roku, za sprawą niskiej rentowności amerykańskich obligacji, sięgnęły 185 mld USD, czyli zaledwie 1,3 proc. PKB.

A rentowność zaczęła rosnąć mimo że duży popyt zgłasza Fed w ramach QE2 (na razie wszystko wskazuje na to, że program tzw. ilościowego luzowania polityki pieniężnej potrwa, jak zaplanowano, do czerwca 2011 roku). Od października 2010 roku wzrosła prawie o 1 pkt proc., do 3,4 proc. na początku marca, a według prognoz CBO może osiągnąć nawet 4,7 proc. do 2016 roku i 5,4 proc. do 2021 roku. Pod koniec czerwca może się zatem okazać, że koszt obsługi długu zaczyna gwałtownie rosnąć.

Utrzymywanie niskiego poziomu stóp procentowych (wspierające wzrost gospodarczy, o czym najlepiej świadczą bardzo dobre dane makro dla Stanów Zjednoczonych) może się jednak okazać zabójcze, jeśli bez takiej pomocy gospodarka nie utrzyma stabilnego wzrostu gospodarczego, spadającej (na razie powoli, ale konsekwentnie) stopy bezrobocia i zaufania inwestorów gwarantującego odpowiednio niskie finansowanie długu oraz stabilność waluty.

Przepychanki budżetowe przestaną także mieć sens w obliczu braku chętnych na finansowanie długu. Obecnie ok. 50 proc. należności USA jest w rękach zagranicy, 10 proc. należy do Fedu. Proporcja ta jednak ulega zmianie – aż 70 proc. amerykańskich instrumentów dłużnych kupuje teraz Fed, a pozostałe 30 proc. zagraniczni inwestorzy (banki centralne muszą coraz bardziej zaciskać pasa, ich udział w wykupie długu maleje). Powstaje zatem pytanie – jaki poziom rentowności będą musiały zaoferować Stany Zjednoczone, aby finansować swoje wydatki, gdy Fed przestanie skupować aktywa?

Problem zadłużenia gospodarek jest teraz bardziej aktualny niż kiedykolwiek. Stany Zjednoczone nie wypracowały jeszcze koncepcji walki z długiem publicznym i ogromnym deficytem budżetowym, jasne jest jednak, że przyjęły zupełnie inne założenia niż na przykład Wielka Brytania (skądinąd krytykowana przez Obamę). Skala cięć (nawet ta zaproponowana przez republikanów) jest mniejsza niż przyjęta przez rząd Camerona. Nie należy się temu dziwić – gospodarka amerykańska znacznie bardziej odczuła kryzys finansowy i wolniej się z niego podnosi. Nie ma też asekuracji w postaci struktur europejskich. Odkładając problemy budżetowe na później, Amerykanie stają przed wielką niewiadomą. Brak ustawy budżetowej powiększa niepewność, co rynki finansowe mogą niedługo przestać tolerować.

Analizy rynkowe
Spółki z głębokimi stratami. Jakie będą ich dalsze losy?
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Analizy rynkowe
Lipiec zawsze udany dla krajowych obligacji. Dla akcji zwykle też
Analizy rynkowe
Efektowne stopy zwrotu z akcji tegorocznych liderów zwyżki
Analizy rynkowe
Kupować IT, unikać węgla? Sektorowy przegląd GPW
Analizy rynkowe
Hossa w Warszawie. Wspinaczka indeksów będzie coraz trudniejsza
Analizy rynkowe
Zagranica może marzyć o tak szerokiej hossie