Wiadomości te zdecydowanie odstraszyły inwestorów, którzy zmuszeni zostali do poszukiwania alternatywnych możliwości inwestycyjnych poza Europą. Jak widać na wykresach głównych indeksów, powstała dywergencja pomiędzy rynkiem amerykańskim, który w czasie ostatnich dwóch tygodni praktycznie nie zmienił swojego poziomu, a głównymi indeksami europejskimi, które w tym samym okresie spadły średnio o ponad 5 proc. Patrząc przy tym na kurs EUR/USD, który powrócił do poziomów z listopada ubiegłego roku, można wnioskować, iż inwestorzy dużo większe nadzieje upatrują w akcjach z amerykańskiego rynku. Tak dużą siłę rynkowi za oceanem niewątpliwie dają także zapowiedzi przesunięcia w japońskim państwowym funduszu emerytalnym, który ma kupować zagraniczne aktywa, w tym papiery wartościowe amerykańskich spółek. Mimo tego, że indeks S&P500 nadal nie pokonał historycznych szczytów z 2007 r., wiele wskazuje na to, że jest to raczej jedynie kwestią czasu. Zarówno obrona polityki luzowania ilościowego przez Fed, jak i oczekiwana przez nas korekta in plus danych o PKB za IV kwartał (wynikająca z niedoszacowania eksportu) pozwalają twierdzić, że rekordowy poziom zostanie wkrótce pokonany.