Po styczniowych spadkach inwestorzy po cichu liczyli na odbicie, zwłaszcza w przypadku największych spółek. Nieszczęśliwie dla wielu z nich przez kolejne dwa miesiące nadal na parkiecie rządziły niedźwiedzie. Czy spadki z ostatnich miesięcy stworzyły inwestorom okazję do promocyjnych zakupów? – W ostatnim czasie na polskim rynku akcji można było zaobserwować znaczącą przecenę. Ciekawym pomysłem inwestycyjnym mogą być zatem te spółki, które zbyt mocno poddały się tej presji – mówi Michał Jarmakowicz, makler Erste Securities Polska.
Taniej niż za granicą
Jerzy Nikorowski, makler BM BNP Paribas, zauważa, że patrząc na wyceny w szerszym kontekście, polski rynek prezentuje się taniej w porównaniu z wieloma rynkami zagranicznymi. – Wskazuje na to zarówno analiza przy zastosowaniu mnożników fundamentalnych, jak i różnica w nominalnych stopach zwrotu za okres ostatnich kilku miesięcy. Z tej perspektywy rynek krajowy powinien zostać odpowiednio doceniony przez inwestorów przy decyzjach alokacyjnych pod kątem geograficznym – mówi makler BM BNP Paribas. – W ujęciu segmentowym znacząca, bo blisko 10-proc. przecena WIG20, każe z ostrożnością podchodzić?do?naj- większych spółek, tym bardziej że na zapleczu blue chipów obserwujemy solidne zwyżki. Wydaje się, że tegoroczne zwyżki indeksów mWIG40, sWIG80 oraz WIG-Plus (odpowiednio o 2 proc., 4 proc. i 7?proc.) mogą być w dalszej perspektywie kontynuowane, jako że wyniki spółek o mniejszej kapitalizacji nie pogorszą się w tak istotnym stopniu, jak największych korporacji – dodaje Tomasz Chwiałkowski, analityk rynku finansowego w Biurze Maklerskim BPH.
Ostrożnie z zakupami
Wśród pytanych ekspertów – w większości przypadków – panuje umiarkowany optymizm, jeśli chodzi o „promocję" na GPW. W niektórych przypadkach padają jednak wyraźne ostrzeżenia. – Strategia kupowania akcji spółek po głębokiej przecenie, które według nas nie zasługują na taką skalę korekty, zawiera ukryte w tle optymistyczne założenie, że wiemy lepiej od rynku, jaka powinna być wartość poszczególnych podmiotów. Innymi słowy przyjmujemy, że większość inwestorów jest w błędzie – mówi Łukasz Wróbel, główny analityk Noble Securities. – Aby się przekonać, czy powinniśmy iść tym kontrariańskim tropem, wystarczy, że przejrzymy historię zawieranych transakcji. Sprawdźmy, czy kiedy rynek kreślił poprzednie lokalne szczyty, my, w przeciwieństwie do większości inwestorów, nie dokupowaliśmy akcji, ale realizowaliśmy zyski. Jeśli wówczas nasza intuicja nie przestrzegła nas przed korektą, zakładając, że w trendzie spadkowym będzie inaczej, wpadamy w pułapkę, którą psychologowie określają „złudzeniem ponadprzeciętności" (prawie każdy inwestor uznaje własne kompetencje za ponadprzeciętne) – dodaje. Łukasz Wróbel zauważa, że w praktyce lepiej od przewidywania, co zrobi rynek i stosowania strategii „łapania spadającej brzytwy", wyjdziemy, przyjmując nowe założenie: „zanim zaangażuję swój kapitał w spółkę, dam się jej wykazać i poczekam, aż cena oddali się od lokalnych dołków". – W ten sposób odbieramy sobie możliwość poczucia satysfakcji, kiedy idealnie trafilibyśmy z zakupami w dołek, ale za to znacząco zmniejszamy prawdopodobieństwo falstartu i straty wynikającej z naszej zakładanej wyższości nad rynkiem i przedwczesnej inwestycji – sugeruje główny ekonomista Noble Securities.
Wyniki spółek martwią
O potencjalnych czynnikach ryzyka mówi też analityk rynku finansowego BM BPH. – Po pierwsze, perspektywa pogorszenia się wyników finansowych spółek w bieżącym roku sprawia, że WIG20 jest kwotowany przy wskaźniku C/Z (prognozowany na 2013 r.) na poziomie 11,7, a więc niemal przy takim samym poziomie jak niemiecki DAX. Różnica na niekorzyść warszawskiego parkietu jest jeszcze bardziej widoczna w dalszej perspektywie czasowej; prognozowane C/Z na przyszły rok jest wyższe dla WIG20 niż dla indeksu DAX – ostrzega Tomasz Chwiałkowski.
Ponadto, warunkujący poprawę koniunktury giełdowej scenariusz odbicia gospodarki w drugiej połowie 2013 r. obarczony jest ciągle dużą niepewnością, zwłaszcza w kontekście wciąż niestabilnego otoczenia w strefie euro. – Po trzecie, prawdopodobieństwo mocniejszej korekty na parkietach bazowych stanowi istotny balast dla rodzimego rynku akcji – indeksom na ulicy Książęcej ciężko będzie piąć się w otoczeniu negatywnego sentymentu zewnętrznego – dodaje ekspert BM?BPH.