Rynek odzyskuje wiarę w siebie?

Po panicznej wyprzedaży nadeszło przyzwoite odbicie. Inwestorzy uznali, że świat jeszcze się nie kończy, a obawy przed światową recesją mogą być przesadzone. Część analityków widzi okazje do zakupów na europejskim rynku.

Aktualizacja: 06.02.2017 20:17 Publikacja: 26.08.2015 06:00

Rynek odzyskuje wiarę w siebie?

Foto: GG Parkiet

Krach w Chinach jeszcze się nie skończył. Indeks Shanghai Composite stracił we wtorek 7,6 proc. i po raz pierwszy od ośmiu miesięcy znalazł się poniżej 3 tys. pkt. To wywołało wstrząsy wtórne na niektórych rynkach azjatyckich – japoński indeks Nikkei 225 zakończył sesję 3,96 proc. na minusie – ale w Australii, Europie i Stanach Zjednoczonych doszło do mocnego odreagowania poniedziałkowej przeceny. Niemiecki indeks DAX zyskiwał w ciągu dnia ponad 4 proc., francuski CAC 40 rósł o ponad 4,5 proc., brytyjski FTSE 100 o ponad 3 proc., grecki ASE o blisko 7 proc., a polski WIG20 o ponad 2 proc. Tempo zwyżek wyraźnie przyspieszyło po południu na wieść o tym, że Ludowy Bank Chin obciął stopy procentowe. Czyżby więc rynek odzyskiwał wiarę w światowy wzrost gospodarczy?

Tak jak w 1987 roku?

– To, co się stało w poniedziałek, było czystą paniką. Inwestorzy zorientowali się, że to było przesadzone i że doszło do sytuacji, w której można znaleźć interesujące okazje do zakupów. Tym, co wspiera europejskie rynki, jest polityka Europejskiego Banku Centralnego, który wciąż tłoczy pieniądze do systemu za pomocą swojego programu QE. Nie zapominajmy również, że europejska gospodarka podnosi się z kryzysu – twierdzi Peter Dixon, ekonomista z Commerzbanku.

„Dla większości inwestorów na rynku akcji intencją było kupowanie po przecenie. Dla niektórych był to kolejny »błyskawiczny krach« otwierający nowe możliwości" – piszą analitycy Deutsche Banku.

Przecena na europejskich giełdach, która pogłębiła się po sierpniowej dewaluacji juana, sprawiła, że akcje ze Starego Kontynentu stały się już tak tanie jak w momencie, gdy EBC rozpoczynał swój program QE. Wskaźnik C/Z dla paneuropejskiego indeksu Stoxx600 wynosił 17,4 w kwietniu, a obecnie sięga 14,6. Czy to jednak wystarczy, by optymizm na dłużej zagościł na rynkach?

Bob Doll, strateg z amerykańskiego funduszu Nuveen Asset Management, twierdzi, że jest 50 proc. szans na to, że rynek już sięgnął dna, i widzi analogie z krachem z 1987 r. – To była klasyczna techniczna wyprzedaż. Wtedy mieliśmy panikę w poniedziałek przy wysokich obrotach, a potem ładne odbicie we wtorek. Zwyżki były kontynuowane, ale w grudniu rynek przetestował minima – przypomina Doll.

Chiński czynnik

Pytaniem, które zadaje sobie wciąż wielu inwestorów, jest to, czy kryzys w Chinach jest w stanie wywołać falę deflacyjną i światową recesję. Coraz częściej słychać głosy, że obawy przed czarnym scenariuszem były nadmierne. – Pozostajemy przy naszym poglądzie, że globalna recesja jest mało prawdopodobna. Ryzyko koncentruje się w większości wewnątrz Chin, a nadmierne obawy przed wpływem zdarzeń w Chinach na światowy wzrost gospodarczy i brak wiary w potencjalne wsparcie władz dla rynku stworzy okazje inwestycyjne – twierdzą analitycy Goldman Sachs. Ich zdaniem kryzys w Chinach jak na razie w niewielkim stopniu uderzył we wzrost w gospodarkach rozwiniętych. Rekomendują oni, by w ciągu nadchodzących 6–12 miesięcy przeważać akcje z rynków rozwiniętych.

Nie wszyscy są jednak takimi optymistami. – Nie próbujcie łapać spadającego ostrego noża – ostrzegają analitycy Societe Generale. Tym „nożem" jest według nich niemiecki indeks DAX. Wiele spółek z tego indeksu jest mocno zaangażowanych na rynkach wschodzących. Kryzys gospodarczy w Chinach i wielu gospodarkach wschodzących (od Rosji po Brazylię) wszak nie skończy się z dnia na dzień i siłą rzeczy będzie miał negatywny wpływ na spółki prowadzące interesy na tych rynkach.

Kwestią sporną wśród analityków jest również to, jak silne może się okazać spowolnienie gospodarcze w Chinach oraz co zrobi rząd, by mu przeciwdziałać i zatrzymać panikę na rynku. Część analityków wskazuje, że gospodarka ChRL ma już najgorsze za sobą, a w ciągu kilku miesięcy zaczną przynosić pozytywne skutki rządowe działania mające służyć jej pobudzeniu. We wtorek Ludowy Bank Chin obciął stopy procentowe o 25 pb (główną do 4,6 proc., a roczną depozytową do 1,75 proc.), a stopę rezerw obowiązkowych dla banków o 50 pb.

– Ta decyzja została spowodowana spadkiem na rynku akcji. Chiny potrzebują więcej płynności, by przeciwdziałać ryzyku systemowemu. Ale ostatecznie naprawa gospodarki jest ważniejsza niż naprawa rynku akcji – uważa Tao Gong, ekonomista z Credit Suisse.

Zaufania do rynków prędko się w Chinach nie przywróci. – Partia komunistyczna jest okropna. Straciłem wszystkie swoje pieniądze – skarżył się 82-letni chiński inwestor.

[email protected]

Opinie

Hubert Kmiecik, zarządzający TFI Allianz

Wyceny na GPW rzeczywiście zrobiły się atrakcyjne – zarówno w kontekście historycznym, jak i relatywnie do innych rynków rozwiniętych. Moim zdaniem warto to wykorzystać, poniedziałkowe spadki były klasycznym przykładem tzw. spirali strachu. Potwierdzają to zresztą brokerzy w rozmowach z zarządzającymi – po stronie sprzedających na naszym rynku stali gównie inwestorzy zagraniczni, być może fundusze ETF, które w panice pozbywały się wszystkiego, co ryzykowne, lokalni gracze kupowali. Taka przecena to zatem okazja do zakupów. Chyba że pod koniec ubiegłego tygodnia i na początku tego giełdy dyskontowały jakieś informacje, które dopiero ujrzą światło dzienne – np. twarde dane ekonomiczne z Państwa Środka. Historia pokazuje, że czasami indeksy nurkują, zanim nawet wskaźniki wyprzedzające, np. PMI, dają powody do obaw. JAM

Marcin Madera, doradca inwestycyjny TMS Brokers

Wskaźnik C/Z indeksu WIG20 znajduje się obecnie na najniższych poziomach od III kw. 2013 roku. Problemem jest jednak struktura indeksu oraz dominująca rola sektora bankowego, surowcowego oraz energetycznego, które nie mają przed sobą najlepszych perspektyw i znajdują się pod nieustanną presją spadkową. W tym kontekście nie należy więc spodziewać się znaczącego odbicia. Lepsza sytuacja utrzymuje się w zakresie szerokiego rynku, gdyż dzięki umiejętnej selekcji można odnaleźć przecenione perełki, które przyniosą istotne stopy zwrotu. Rynkom od dłuższego czasu należała się solidna przecena, która miała swoje uzasadnienie fundamentalne, jednak w wypadku tak gwałtownych ruchów, jakie obserwujemy w ostatnich dniach, dominować zaczynają emocje, które krótkoterminowo zamazują realną sytuację w poszczególnych gospodarkach. PRT

John Higgins, analityk, Capital Economics, Londyn

Od dawna spodziewaliśmy się, że indeks S&P 500 będzie z trudem rósł w tym roku i w następnym, gdyż siła rynku pracy i dolara będzie zmniejszała marże spółek. Trzymamy się naszej prognozy mówiącej, że S&P 500 sięgnie na koniec roku poziom 2100 pkt, czyli będzie o mniej niż 10 proc. niżej niż obecnie, a na koniec 2016 r. wzrośnie do 2200 pkt, czyli że wzrośnie w stosunku do obecnego poziomu o jakieś 14 proc. Zachowanie indeksów takich jak niemiecki DAX, brytyjski FTSE 100 i japoński Nikkei 225 miało w tym roku tendencję do odzwierciedlania wahań kursów euro, funta i jena wobec dolara. Gdy dolar zacznie zyskiwać, można się będzie spodziewać, że te indeksy będą radziły sobie lepiej niż S&P 500. Spodziewamy się, że najmocniej będzie rosnąć DAX, o blisko 35 proc. do końca 2016 r., czyli do 13 tys. pkt. HK

Pytania do Sebastiana Siejko, dyrektora ds. sprzedaży instytucjonalnej w Vestor DM

Poniedziałkowa sesja przyniosła ogromne spadki niemal na wszystkich rynkach. Czy najgorsze już za nami? Czy wyceny stały się na tyle atrakcyjne, aby już myśleć o zakupach?

Na tak postawione pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony atrakcyjność wycen na poszczególnych giełdach jest różna, a z drugiej – na wszystkich rządzą emocje. W Chinach, które stały się katalizatorem obecnych spadków, ewidentnie mamy do czynienia z pęknięciem bańki spekulacyjnej. Wyceny były tam zdecydowanie wyższe niż w momencie pęknięcia bańki internetowej w Stanach Zjednoczonych. Taka sytuacja była po prostu nie do utrzymania. Zresztą wokół Chin jest wciąż bardzo wiele wątpliwości chociażby odnośnie do jakości przekazywanych danych makroekonomicznych. To wszystko przełożyło się na gwałtowną przecenę.

Czy na giełdach górę wezmą emocje?

Tak naprawdę wszyscy zadają sobie teraz to pytanie. Światowe rynki ewidentnie weszły jednak w fazę korekty. Podkreślam, że jest to korekta, a nie krach, z jakim mieliśmy do czynienia chociażby w 2008 r. Sytuacja obecnie wygląda zupełnie inaczej niż siedem lat temu. Gospodarki światowe mają się całkiem nieźle, nie ma globalnego załamania rynków finansowych. Kiedy myślimy, co może się wydarzyć w kolejnych tygodniach na rynkach, trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na Fed oraz jego decyzje w sprawie stóp procentowych.

Wróćmy jednak do wskaźników rynkowych. Wspominał pan o Chinach, a jak wygląda sytuacja w Europie?

Tutaj powoli możemy mówić o urealnianiu wycen, choć uważam, że chociażby rynek niemiecki pod względem wskaźnikowym jest nadal wymagający, nawet po korekcie. Jednocześnie trzeba pamiętać, że jest to bardzo płynna giełda i chociażby z tego powodu, nawet jeśli wygląda drożej niż inne rynki, to pozostanie w centrum uwagi inwestorów. Na razie jednak na rynkach rządzą emocje. Patrzenie na fundamenty przyjdzie w momencie, kiedy kurz opadnie. Wciąż bowiem jesteśmy na niezbadanych wodach i nie wiadomo, co przyniosą kolejne dni.

Jak na tym tle oceniłby pan rynek polski?

Niestety jeśli chodzi o Polskę, to znaleźliśmy się w fatalnym położeniu. Od dłuższego czasu mamy bowiem splot niekorzystnych wydarzeń. Zmiany w OFE, ryzyko geograficzne związane z konfliktem na Ukrainie, zamieszanie wokół banków czy też sektora energetycznego. Cały czas jesteśmy ciężko doświadczani przez polityków i to pozycjonuje nas w Europie. Owszem, jest wiele spółek, które od strony fundamentalnej wyglądają bardzo atrakcyjnie, natomiast siłą rzeczy w obecnej sytuacji nie cieszą się one tak dużym zainteresowanie inwestorów, jak powinny. Pozostaje mieć nadzieję, że w końcu jednak to się zmieni. prt

Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel