Aż o 15 proc. wzrosła w 2017 r. liczba niewypłacalnych przedsiębiorstw w Polsce. – Mamy obecnie do czynienia z sytuacją, gdy wzrost gospodarczy, choć cieszy, paradoksalnie przyczynia się do wzrostu ryzyka i problemów małych i średnich przedsiębiorstw – przestrzega Tomasz Starus z zarządu Euler Hermes.
Na giełdzie (przynajmniej teoretycznie) notowana jest elita przedsiębiorstw, ale również wśród nich znajduje się spora grupa firm z problemami. Zdecydowana większość ma akcje tańsze niż 1 zł. W sumie tzw. groszówek na rynku głównym jest ponad 40, czyli o kilkanaście procent więcej niż pół roku temu. Trudno sprowadzić je do wspólnego mianownika, ponieważ sytuacja każdej z nich jest zupełnie inna. Czy można w tej grupie znaleźć ciekawe okazje inwestycyjne?
– Dla inwestorów indywidualnych alokacja środków w spółki mające problemy jest bardzo ryzykowna, chyba że ma się silne przekonanie, że problemy są tymczasowe – mówi Witold Hruzewicz, partner w firmie doradczej Azimutus. Dodaje, że często jedynym rozwiązaniem jest przejęcie takiej spółki przez konkurenta, ale aby to się wydarzyło, musi ona posiadać jakieś atrakcyjne aktywa.
Większość zarządów nabiera wody w usta
Upadłość nie zawsze oznacza koniec. Jedną ze stosowanych metod zarządzania kryzysowego jest upadłość układowa i sanacyjna.
– Modelowym przykładem sanacji jest zamiana długu na kapitał. Tą drogą poszło m.in. PBG – wskazuje Dariusz Lewandowski, prezes ARIA Fund. Jego zdaniem wśród branż bardzo podatnych na koniunkturę należy wymienić przede wszystkim budownictwo oraz deweloperkę. Tam szczególną uwagę trzeba zwrócić na zadłużenie. – Jak mawia Warren Buffett, dopiero kiedy fala opada, widzimy, kto pływał bez majtek, a więc był zadłużony bardziej, niż zakłada relacja długu do kapitału własnego – dodaje ekspert. Nie bez powodu WIG-budownictwo jest w mocnym trendzie spadkowym. Tylko w ostatnich sześciu miesiącach stracił niemal jedną piątą.