Tak wynika z danych opublikowanych w środę w Biuletynie Informacji Publicznej. Do ich ujawnienia NBP zobligowała ustawa o jawności zarobków w tej instytucji, którą prezydent Andrzej Duda podpisał w poniedziałek.
„Gazeta wyborcza" w grudniu podała, że Martyna Wojciechowska zarabia 65 tys. zł miesięcznie, co wywołało powszechne oburzenie. Podobne zarobki uzyskuje bowiem prezes Glapiński.
NBP dementował te doniesienia, ale nie chciał podać, ile faktycznie zarabiają bliscy współpracownicy prezesa. Na zorganizowanej w styczniu konferencji przedstawił tylko średnie zarobki dyrektorów w banku centralnym. Wynosiły one w ub.r. 36,3 tys. zł brutto miesięcznie.
Z informacji w BIP wynika, że zarobki dyrektorów są mocno zróżnicowane. Wynoszą od 17,5 tys. zł w przypadku dyrektora oddziału okręgowego NBP w Kielcach, który ma krótki staż, do 49,6 tys. zł brutto w przypadku dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji. To stanowisko zajmuje Wojciechowska.
Co ciekawe, niższe są nawet pobory dyrektorów departamentów kluczowych dla działalności banku centralnego. Przykładowo, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych otrzymuje 43,2 tys. zł, a dyrektor Departamentu Stabilności Finansowej 41,1 tys. zł. To i tak są zaś ponadprzeciętne pensje wśród ogółu dyrektorów.