W ciągu zaledwie kilku dni Polska Grupa Energetyczna musiała zmierzyć się z awaryjnym wyłączeniem niemal całej Elektrowni Bełchatów, pożarem taśmociągu i międzynarodową awanturą o kopalnię Turów. Ta seria problemów postawiła spółkę w samym centrum dyskusji o transformacji krajowej energetyki i skuteczności polskiego rządu w kształtowaniu polityki energetycznej państwa. Pokazała też, że Polska nie jest samotną wyspą – w chwilach kryzysu potrzebuje wsparcia sąsiadów, a jednocześnie musi uwzględniać ich obawy w swoich planach rozwoju. Przymykanie oczu na zaostrzającą się unijną politykę klimatyczną i odkładanie latami decyzji o budowie nowych, niewęglowych mocy wytwórczych właśnie obija się czkawką. Czy PGE jest ofiarą politycznej wojny w UE, czy też wpadła w dołek, który sama wykopała?
Gaszenie pożaru
Kłopoty PGE koncentrują się wokół należących do spółki dwóch kompleksów węgla brunatnego – Bełchatów i Turów. Problemy rozpoczęły się od awarii w stacji rozdzielczej w Rogowcu, należącej do Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Do tej stacji przyłączonych jest aż 11 z 12 bloków Elektrowni Bełchatów. W chwili awarii działało akurat 10 z nich, bo jeden był w remoncie. W jednej chwili wszystkie zostały odłączone od sieci, a z krajowego systemu wypadło aż 3,64 GW mocy. To ogromny ubytek, który PSE musiały uzupełnić, prosząc o pomoc sąsiadów – konieczny był dodatkowy import energii z Czech, Słowacji i Niemiec. PSE szybko udało się naprawić usterkę, ale przywrócenie przez PGE do pracy 10 bloków okazało się nie lada wyzwaniem.
– Przyczyny zdarzenia są badane, dotychczasowe ustalenia wskazują na błąd ludzki. PSE powołały zespół, który ma wyjaśnić, dlaczego skutki zdarzenia były tak rozległe. Szczegółowych analiz wymaga przede wszystkim system zabezpieczeń zarówno po stronie infrastruktury PSE, jak i Elektrowni Bełchatów – poinformowały służby prasowe PSE.
Władze PGE podkreślały natomiast, że awaria nie leżała po stronie spółki, a pracownicy przez ponad dobę pracowali nad pełnym przywróceniem pracy elektrowni do pracy. – Jeszcze raz stanowczo podkreślamy, że wyłączenie bloków nastąpiło z powodu uszkodzenia rozdzielni PSE w Rogowcu. Żaden pracownik Elektrowni Bełchatów nie był odpowiedzialny za awarię PSE – przypominał Wojciech Dąbrowski, prezes PGE.