Wciąż kluczowe znaczenie mają oczekiwania co do polityki Rady Polityki Pieniężnej w najbliższych miesiącach – to magnes, który będzie przyciągał spekulantów, gdyż widoczne jest utrzymujące się „jastrzębie” podbicie u naszych decydentów. I to niezależnie od tego, że inflacja zaczyna się stabilizować i za kilka miesięcy mogłaby się pojawić przestrzeń do cięcia stóp.
We wtorek rano EURPLN spadł w okolice 4,25, a USDPLN zszedł w okolice 4,07. Ale już po południu euro było droższe o ponad 1 grosz, a dolar o ponad 3 grosze. To pokazuje, że w krótkim okresie wpływ na polską walutę ma EURUSD i nastroje na giełdach. Wyższa inflacja HICP za grudzień w strefie euro nie zmienia jeszcze obrazu oczekiwań co do ruchów Europejskiego Banku Centralnego w tym roku na stopach procentowych. Z kolei dobre dane z USA – ISM dla usług i JOLTS z rynku pracy – podbijają „jastrzębie” nastawienie rynku w temacie ruchów Rezerwy Federalnej. Niemniej za chwilę kluczowy będzie w tej układance Donald Trump, gdyż formalne przejęcie władzy będzie mieć miejsce 20 stycznia. Pojawiają się spekulacje, że kluczowe punkty jego programu wyborczego mogą ostatecznie zostać rozmyte i finalnie nie byłyby aż tak proinflacyjne. W takiej sytuacji rynek nie miałby aż tak mocnych argumentów za umocnieniem dolara na szerokim rynku, co mogłoby wesprzeć złotego (zejście USDPLN nawet poniżej 4,00).