Ten wzrost ma się dokonać przy elastycznym utrzymaniu struktury finansowania z udziałem długu zagranicznego poniżej 25 proc. Oznacza to całkowity wzrost kosztów obsługi długu, który rocznie może pochłonąć już 75 mld zł. W kosztach obsługi plasujemy się w ścisłej czołówce w krajach UE. Wzrost tych kosztów odnotowywany jest już od jakiegoś czasu, jednak rodzi się pytanie, czy dalsze finansowanie budżetu nie będzie podyktowane wyższym kosztem wynikającym ze wzrostu premii za ryzyko, a tym samym efekt wpływu zakładanych obniżek stóp procentowych może być przy tym znikomy.
Inwestorzy mogą uznać za problematyczną zarówno wartość długu publicznego, jak i jego relację do PKB, która wg wszelkich prognoz przebije próg 60 proc. w latach 2026–2027. Napięty budżet to zwiększone wydatki i konieczność ich sfinansowania, a tym samym istniejący dług jest rolowany po wyższych kosztach. Do czynników, które powinny łagodzić napięte wydatki, możemy zaliczyć uruchamianie środków z KPO, wzrost aktywności gospodarczej oraz spadek inflacji. Niestety publikowane niedawno dane GUS o dynamice sprzedaży detalicznej, która zamiast wzrostu, dość nieoczekiwanie spadła, rodzą pytanie, czy to aby nie początek tendencji spadkowej w konsumpcji. Do tego dochodzi ryzyko geopolityczne i niepewność wyborów w USA, co sprawia, że budżetowanie kolejnych lat wydaje się być wymagające.