Poniedziałkowy ruch w górę okazał się, zatem być nietrwały. Teoretycznie na dwa tygodnie przed wyborami w USA dolar może pozostawać mocny, gdyż sondaże faworyzują Donalda Trumpa (a jego program gospodarczy może prowadzić do podbicia inflacji), to jednak widać, że ten wątek został już przez rynki częściowo rozegrany. Teraz inwestorzy będą oczekiwać potwierdzenia (lub nie) wskazań płynących z sondaży, czyli zaczekają na wynik wyborów 5 listopada - czy będzie tzw. blue-sweep (Kongres i prezydent dla republikanów)? Uwaga rynków może przesunąć się na inne tematy. Czynnikiem, który mógłby mocno namieszać w układzie makro jest ropa naftowa. Wczoraj ceny surowca nieznacznie odbiły, ale widać, że mało kto oczekuje, aby próba ataku Hezbollahu z wykorzystaniem dronów na willę premiera Netanjahu mogła być rzeczywistym zapalnikiem do eskalacji sytuacji w regionie. Niepisana umowa z Amerykanami jak widać dalej obowiązuje - zdaje się ona zakładać brak jakichkolwiek istotnych działań Izraela wymierzonych w Iran przed 5 listopada. Ale kluczem dla rynku ropy może być potencjalne zachowanie się Arabii Saudyjskiej i możliwa decyzja szejków o rozpoczęciu tzw. wojny cenowej, która jak wskazują niektórzy obserwatorzy mogłaby zbić ceny ropy nawet w okolice 50 USD w ciągu kilku(nastu) tygodni. To dałoby duże pole bankom centralnym do dalszych cięć stóp, mogłoby też nieco zmienić tor dyskusji wokół przyszłych ruchów FED - rynki, coraz bardziej obawiają się, że powrót Trumpa wygładzi krzywą oczekiwań na dalsze obniżki w latach 2025-26. I to na tyle, że widać oczekiwania, co do scenariusza w którym cięcie stóp na każdym posiedzeniu FED byłoby zagrożone. To skomentowała wczoraj Mary Daly z FED określając to jako mało prawdopodobne. Niemniej zarówno ona, jak i Schmid, oraz Kashkari przyznali wczoraj, że dalsze ruchy na stopach najpewniej będą umiarkowane.
Dzisiaj rano najlepiej w zestawieniach pośród G-10 wypadają waluty Antypodów zyskując blisko 0,5 proc. wobec dolara, dalej mamy korony skandynawskie. W szerszym ujęciu uwagę zwraca też lepsze zachowanie się peso, oraz złotego, które ostatnio mocniej traciły w kontekście Trump-trade. Czy to jest sygnał, że uwaga rynków rzeczywiście zaczyna przesuwać się w stronę innych tematów? Zobaczymy. Najgorzej wypada jen, który minimalnie traci. Stabilne jest euro - para EURUSD pozostaje ponad poziomem 1,08, oraz dołkiem z ubiegłego tygodnia przy 1,0810.
W kalendarzu na wtorek nie mamy szczególnych publikacji makro. W regionie uwagę zwróci posiedzenie Banku Węgier (godz. 14:00), zwłaszcza, że nie oczekuje się cięcia stóp (utrzymanie głównej stopy na poziomie 6,50 proc.), a globalnie mamy wystąpienie szefa BOE (godz. 15:25), szefowej ECB (godz. 16:00), oraz głównego ekonomisty ECB, Lane'a (godz. 17:00), a także Patricka Harkera z FED (godz. 16:00). Rynek daje obecnie 90 proc. szans na cięcie stóp przez ECB w grudniu o 25 punktów baz., oraz 96 proc. szans, że taki ruch wykona w listopadzie BOE.
EURUSD - ponad 1,08
Rejon 1,08 na parze EURUSD dalej się broni. Wczoraj testowany był dołek z minionego czwartku przy 1,0810 po tym, jak z Niemiec nadeszły niższe dane o inflacji PPI, a dolar był silniejszy na globalnych układach. Warto jednak zwrócić uwagę, że rynki nie biorą w ogóle pod uwagę scenariusza w którym ECB mógłby ciąć stopy mocniej, niż o 25 punktów baz. na posiedzenie. Tym samym na EURUSD to dolar będzie dalej rozdawać karty, a nie euro. Niemniej dzisiaj po południu mamy ważne komentarze od oficjeli ECB (Lagarde, Lane), więc wątek euro i polityki monetarnej może jeszcze rezonować. Ogólnie jednak dzisiaj amerykańska waluta jest słabsza na szerokim rynku, a rynek zdaje się zerkać na kierunki dla nowego impulsu (ropa?).