Polska na mapie światowej rewolucji SI, która właśnie trwa i nabiera tempa, praktycznie nie istnieje. W pierwszym Globalnym Szczycie Bezpieczeństwa SI, który odbył się w listopadzie w Londynie, nie wziął udziału żaden przedstawiciel naszego kraju. Eksperci wskazują, że to sytuacja niedopuszczalna, a głos Polski w kontekście rozwoju sztucznej inteligencji na terenie europejskim, a nawet szerzej – światowym – winien być słyszany. Ale jak przekonuje dr hab. Piotr Sankowski, prezes ośrodka badawczo-rozwojowego IDEAS NCBR, żeby tak się stało, musimy najpierw wykształcić ekspertów w różnych interdyscyplinarnych aspektach zastosowania tej technologii, którzy będą w stanie brać udział w międzynarodowych dyskusjach na ten temat, czy to na poziomie UE, czy ONZ.
– Często będą to m.in. pytania natury etycznej, prawnej czy psychologicznej, jak np. jakie jest nasze stanowisko lub pomysł na wygląd i działanie interfejsów mózg-maszyna – tłumaczy Sankowski.
Kadrowa przepaść
W zakresie edukacji kadr SI wkrótce możemy zrobić jednak postęp. Jako kraj możemy pochwalić się bowiem własnym programem doktorskim dotyczącym sztucznej inteligencji, który jest podawany jako wzór w Europie. Jak wyjaśnia Sankowski, jest on jednym z pierwszych takich programów, jeżeli nie pierwszym, działającym na poziomie krajowym.
– Miesiąc temu podobny program uruchomiła Finlandia. O tym, żeby stworzyć coś podobnego, dyskutują już Niemcy i Francja. Dostajemy też nieformalne pytania ze Słowacji i Czech, jak to zrobić – mówi szef IDEAS NCBR.