Polska Grupa Górnicza, kontrolowana przez państwowe koncerny energetyczne, szuka pieniędzy na podwyżki dla górników. Przypomnijmy, że załoga walczy o 12-proc. podniesienie płac w 2020 r., a spotkanie związkowców z zarządem w tej sprawie zaplanowano na 30 stycznia.
Tymczasem – jak wynika z naszych informacji – PGG po trzech kwartałach 2019 r. nie wykonała założeń biznesplanu w żadnym z kluczowych wskaźników, np. w zakresie przychodów, wydobycia, wydajności produkcji czy poziomu inwestycji. Wynik finansowy PGG za ten okres nie przekroczył 200 mln zł i był o ponad 30 proc. niższy od planu.
Rośnie węglowa górka
Wśród górniczych firm słychać głosy, że do ich kłopotów przyczyniły się koncerny energetyczne. – Zamiast kupować polski węgiel, sprowadzają surowiec z zagranicy. A górka niesprzedanych zapasów przy kopalniach cały czas rośnie – podkreśla jeden z naszych rozmówców.
Jak wynika z naszych informacji, firmy kontrolowane przez Skarb Państwa faktycznie w ostatnich dwóch latach zwiększyły import węgla. Sprowadzają go głównie z Kolumbii, Kazachstanu, USA, ale też z Rosji. To jednak reakcja na to, że jeszcze w 2017 r. rodzimego paliwa na rynku zaczęło brakować, a PGG oferowała elektrowniom tylko minimalne dostawy wynikające z kontraktów. Aby się ratować, energetyka dostała zielone światło na zagraniczne zakupy, z którego korzysta do dziś.
Obecnie zaś, gdy zapotrzebowanie na węgiel się skurczyło, a w europejskich portach ceny paliwa mocno spadły, krajowe kopalnie zaczęły mieć problem ze zbytem swojego surowca. Tym bardziej że – według relacji firm energetycznych – jakość surowca w niektórych kopalniach wyraźnie się pogorszyła. To spowodowało, że węglowa górka zapasów zaczęła rosnąć. Na koniec listopada przy kopalniach leżało już 4,8 mln ton węgla – dwa razy więcej niż przed rokiem.