Globalne zapotrzebowanie na wodór wynosiło w 2022 r. około 95 mln t, z czego ponad 1 mln ton przypadało na Polskę. Powszechnie szacuje się, że w kolejnych latach popyt będzie systematycznie rósł. Niektóre prognozy mówią, że w 2050 r. ma sięgać 400 mln t, przy czym aż 90 proc. surowca znajdzie zastosowanie w nowych obszarach rynku. Znacząco ma się też zmienić struktura produkcji. O ile obecnie tylko kilka procent jej stanowi zielony wodór, o tyle w przyszłości ma dominować (w 2050 r. ponad 75 proc.). Będzie to głównie konsekwencja już obowiązujących i planowanych regulacji oraz ogromnych dotacji. Bez nich zielony wodór nie miałby dziś szans na rynku, gdyż jest znacznie droższy niż pozyskiwany metodami tradycyjnymi.
UE w tym roku chce osiągnąć moce produkcji zielonego wodoru na poziomie 1 mln t, a w 2030 r. już 10 mln t. W związku z tym m.in. dokonano rewizji dyrektywy o odnawialnych źródłach energii (RED III). Określa ona, że w całości wodoru zużywanego przez unijny przemysł ten zielony ma stanowić 42 proc. w 2030 r. i 60 proc. w 2035 r. Dokładniej rzecz ujmując, chodzi o RFNBO, czyli nie tylko zielony wodór służący do bezpośredniego zastosowania, ale także powstałe na jego bazie inne produkty takie jak: zielony amoniak, zielony metanol lub syntetyczne paliwa lotnicze.
Instytut Energetyki, Wydział Zarządzania UW i Klub Energetyczny oszacowały, że w związku z nowymi regulacjami prognozowany popyt na wodór RFNBO w polskim przemyśle może w 2030 r. wynieść 189,6 tys. ton. To prognoza bazowa oszacowana tylko na postawie produkcji wodoru zrealizowanej w 2022 r. z wykorzystaniem surowców kopalnianych. Do tego trzeba jednak dodać konieczność produkcji wodoru RFNBO na cele transportowe. Szacuje się, że w 2030 r. będzie go potrzeba 33,6 tys. t. Dużą rolę do odegrania mają tu giełdowe spółki.
Głównym celem jest ograniczenie emisji CO2
W 2030 r. grupa Orlen chce osiągnąć zdolności produkcyjne zielonego i niskoemisyjnego wodoru na poziomie około 130 tys. t. Z tego wolumenu, aż 115 tys. t będzie paliwem wytwarzanym na bazie OZE. Pozostałą część ma stanowić wodór niskoemisyjny, a więc produkowany z biometanu i przetwarzania odpadów komunalnych oraz z wykorzystaniem technologii CCUS (wychwytywania, utylizacji i składowania CO2). Plany grupy stopniowo są już realizowane. – W czerwcu uruchomiliśmy komercyjną produkcję zielonego wodoru we Włocławku. Obecne moce tej instalacji wynoszą 170 kg/h, ale docelowo planujemy je zwiększyć do 510 kg/h — mówi Grzegorz Jóźwiak, dyrektor biura technologii wodorowych i paliw syntetycznych Orlenu. Przypomina, że wcześniej, bo już w czerwcu 2022 r. w zakładzie w Trzebini uruchomiona została komercyjna produkcja niskoemisyjnego wodoru. Pracuje ona, wykorzystując biometan, a jej moce wytwórcze wynoszą 40 kg/h. Ponadto miesiąc temu koncern w ramach programu badawczego InGrid Power to Gas uruchomił pilotażową produkcję zielonego wodoru w Odolanowie. W związku z tym na razie będzie ona niewielka, gdyż na poziomie około 20 ton rocznie.
Orlen zamierza zwiększać produkcję zielonego i niskoemisyjnego wodoru, aby zrealizować dwa główne cele. – Pierwszy związany jest z naszymi planami dotyczącymi ograniczenia emisji CO2 w biznesie rafineryjnym i przy produkcji nawozów. Drugi dotyczy rozwijania handlu wodorem, jako paliwem do zasilania pojazdów mechanicznych – twierdzi Jóźwiak. Dodaje, że już teraz jest na nie popyt zapewniający uzyskiwanie pozytywnego efektu ekonomicznego. Systematycznie maleje też różnica w cenie między paliwem wodorowym a benzyną czy dieslem. Koszt przejechania 100 km autem zasilanym tym pierwszym wynosi około 69 zł brutto, a dwoma pozostałymi – około 50 zł. Orlen wodór dostarcza m.in. do swojej stacji w Poznaniu, gdzie służy do zasilania 25 miejskich autobusów. W 2030 r. chce osiągnąć łączne moce produkcji paliwa o jakości automotive wynoszące około 19 tys. t. Reszta wytwarzanego wodoru, czyli 111 tys. t, ma być przeznaczona na potrzeby dekarbonizacyjne koncernu.