Grubas stoi na bidach, czyli rzecz o finansowym żargonie

Rynkanie to plemię bytujące głównie w okolicach ulicy Książecej w Warszawie. Posługuje się unikalnym narzeczem. Czy warto uczyć ich polskiego?

Publikacja: 16.04.2017 13:25

W świecie biznesu używanie określonych słów, formuł, konstrukcji zdaniowych i skrótowców, służy też

W świecie biznesu używanie określonych słów, formuł, konstrukcji zdaniowych i skrótowców, służy też podkreślaniu przynależności mówcy do grupy oraz zademonstrowaniu profesjonalizmu i kompetencji.

Foto: Bloomberg

Tenor to nie wysoki głos męski ani osoba nim śpiewająca, jard to nie anglosaska jednostka długości. Kabel to nie to samo co przewód elektryczny, a matura nie jest tożsama z egzaminem kończącym szkołę średnią. W każdym razie nie w języku finansistów. Ta grupa zawodowa posługuje się własnym żargonem. Nie brak w nim słów, które są szerzej nieznane, a wiele z tych powszechnie używanych ma osobliwe znaczenie. To niezrozumiałe narzecze ludzi rynku postronnych słuchaczy może śmieszyć, a językowych purystów irytować. Ale próbować nauczyć finansistów polskiego to strata czasu. Albo sikanie pod wiatr, jak w ich narzeczu określa się zachowanie wbrew trendowi.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Tylko 149 zł za rok czytania.

Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy