Wydawać by się mogło, że warunki do tego, aby indeksy warszawskiej giełdy rosły, są idealne. Gospodarka ma się coraz lepiej, rynek amerykański bije kolejne rekordy, inwestorzy właściwie ignorują już informacje płynące z Korei Północnej. Patrząc na rynek przez pryzmat WIG20 można jednak stwierdzić, że złapał on zadyszkę. Co przeszkadza nam w dalszych zwyżkach?
Od tegorocznego szczytu WIG20 spadł o zaledwie kilka procent. Patrząc przez pryzmat tegorocznych ponad 20-proc. zwyżek (w rzeczywistości trwają nieprzerwanie od ostatniego kwartału 2016 roku), ta delikatna korekta spadkowa nie stanowi żadnych powodów do obaw. Szczególnie że polski rynek akcji jest w tym roku jednym z najsilniejszych na świecie. W kontynuacji wzrostu naszemu indeksowi przeszkodziły głównie dwa czynniki. Po pierwsze korekta na rynku surowców. Spadek cen miedzi spowodował, że głębszą korektę zanotował KGHM. Z kolei ceny węgla zaszkodziły JSW i spółkom energetycznym. Po drugie, spadki na warszawskiej giełdzie zbiegły się w czasie z posiedzeniem Fed. Amerykański bank centralny przyjął „jastrzębi" ton, co spowodowało wycofanie części kapitału z rynków wschodzących, w tym z Polski. W rezultacie trochę z ostatnich zwyżek oddały też banki. To wszystko jednak tylko detale, a nie realna słabość indeksu WIG20.
Indeksem największych spółek interesują się przede wszystkim inwestorzy zagraniczni. Może jednak ich postrzeganie naszego rynku się zmieniło. Część graczy po wcześniejszych mocniejszych wzrostach może po prostu uznała, że w Polsce jest już za drogo?
Polski rynek akcji jest bardzo atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów. Pomimo dynamicznych zwyżek wskaźnik cena do zysku dla WIG20 wynosi tylko 12. Nie jest więc drogo. Jednocześnie część globalnych, ale i krajowych, inwestorów wykorzystała pretekst w postaci komunikatu Fedu do realizacji zysków. Zresztą nie tylko w Polsce, ale i generalnie na wielu rynkach rozwijających się. Warto jednak przypomnieć, że w tym roku, w marcu, mieliśmy już podobną sytuację. Nie przeszkodziło to indeksowi blue chips urosnąć z niecałych 2300 do ponad 2500 pkt. Ostatnie zachowanie WIG20 jest więc całkowicie naturalne i nie przesądza o tym, że nastawienie inwestorów do naszego parkietu się pogorszyło.
Czyli jest szansa, aby w tym roku WIG20 znowu wszedł na ścieżkę wzrostu? Co mogłoby być impulsem do bardziej zdecydowanych zakupów?