Tradycyjnie blisko końca sezonu publikacji raportów kwartalnych amerykańskich korporacji przyglądamy się długoterminowym trendom finansowym. Przy okazji poświęcimy też kilka słów wynikom polskich spółek giełdowych.
Zacznijmy od tego, co na przestrzeni ponad półtora roku od pandemicznego krachu wydarzyło się z indeksem S&P 500. Tempo zwyżki popularnego benchmarku przerosło chyba wszelkie oczekiwania (w chwili pisania artykułu skala zwyżki od dołka z marca 2020 to ponad 110 proc.). Zestawienie zachowania indeksu z trendami w zyskach spółek pozwala odpowiedzieć na kluczowe pytania dotyczące tego, czy ta gwałtowna hossa jest uzasadniona fundamentalnie.
Hossa dynamiczna, ale wzrost zysków także
Na pierwszym wykresie pokazujemy S&P 500 na tle zysków zaprezentowanych w formie bezpośrednio porównywalnej z samym indeksem (wyrażone są w punktach indeksowych i liczone jako suma z czterech kolejnych kwartałów). Już w pierwszej chwili w oczy rzuca się fakt, że chociaż tempo obecnej fali hossy na Wall Street jest imponujące, to jednak tempo poprawy wyników również jest spektakularne. III kwartał br. był zarazem trzecim kolejnym kwartałem dynamicznego wzrostu EPS (zysku na akcję). Od pandemicznego dna urósł on już o ponad 80 proc. w przypadku zysku raportowanego i 55 proc. w przypadku z natury mniej wahliwego wyniku operacyjnego (częściej stosowanego w analizach). Podkreślmy, że taka dynamika przerosła wszelkie oczekiwania z okresu po pandemicznym szoku, z wiosny 2020.
Jeśli szukać w przeszłości jakiegoś odpowiednika obecnej „eksplozji" zysków korporacji, to na myśl nasuwa się przede wszystkim okres po globalnym kryzysie finansowym 2008/09, kiedy pierwsze kwartały po dołku przyniosły podobną gwałtowną poprawę. Jeśli nadal traktować tamten epizod jako pewną wskazówkę, to widać, że wtedy z czasem dynamika wzrostu zysków zaczęła się normalizować, czy też stopniowo się „wypłaszczać".
Prawdopodobnie z taką tendencją będziemy mieli również do czynienia w kolejnych kwartałach. O ile według prognoz analityków jeszcze IV kwartał br. ma przynieść tempo poprawy niewiele odbiegające od tego z III kw., o tyle w przyszłym roku EPS ma rosnąć znacznie wolniej, choć i tak ciągle dość przyzwoicie (o jakieś 9 proc. w przypadku zysku operacyjnego).