Czas zerknąć na nowo na krajowy rynek obligacji. Pretekstów do odświeżenia tematu jest kilka.
Po pierwsze, na rynek ten nie przestają płynąć szerokim strumieniem nowe środki. Dowodzą tego niedawne dane Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami – 12-miesięczne saldo wpłat i umorzeń do funduszy dłużnych razem wziętych sięgnęło w sierpniu rekordowych 32,5 mld zł. W trwającym wrześniu ten rekord zostanie prawdopodobnie znów pobity. Te kwoty są już wyraźnie wyższe niż na cyklicznym szczycie z początku 2021 r., kiedy to 12-miesięczne saldo zbliżyło się tylko na chwilę do 25 mld zł.
Największe środki płyną do funduszy krótkoterminowych, w portfelach których przeważają obligacje o krótszych terminach zapadalności, głównie o zmiennym oprocentowaniu. Ale swoją część przysłowiowego tortu mają też fundusze uniwersalne i korporacyjne.
Wreszcie wyczekiwany rekord
Drugi pretekst do odświeżenia tematu? Jeden z krajowych indeksów obligacji, gromadzący papiery o stałym oprocentowaniu benchmark TBSP, zdołał w trakcie września wreszcie pobić dotychczasowy rekord ze stycznia 2021. Przypomnijmy, że to właśnie ta klasa instrumentów dłużnych została najdotkliwiej poturbowana w trakcie bessy z lat 2021–2022, wywołanej przez agresywne podwyżki stóp procentowych. Teraz te bezprecedensowe straty zostały w końcu odrobione – bez wątpienia to symboliczna chwila.