Daniel Kostecki, CMC Markets: Spadki na GPW nawet do końcówki 2025 r.

Kapitał zostaje zasysany z rynków wschodzących i trafia do Stanów Zjednoczonych. Widać to nie tylko po zachowaniu rynku akcji, ale też złotego – wskazuje Daniel Kostecki, analityk CMC Markets.

Publikacja: 19.11.2024 19:17

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Daniel Kostecki, analityk CMC Markets. Fot. mat.

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Daniel Kostecki, analityk CMC Markets. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Dalej jesteś rynkowym niedźwiedziem?

Patrząc przede wszystkim na polskie indeksy giełdowe, to jak najbardziej tak. Co prawda dawałem naszemu rynkowi szanse na odbicie w górę po wyborach w USA, ale do tego nie doszło. Tymczasem informacje płynące z rynków wschodzących, bo do tego grona się tak naprawdę zaliczamy, nie są optymistyczne. Realne stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych są dodatnie i cały czas rosną. To powoduje ciągły odpływ kapitału z rynków wschodzących. Wysokie rentowności obligacji w Stanach Zjednoczonych są bowiem tak naprawdę problemem rynków wschodzących, a nie USA. Kapitał z nich jest zasysany i wraca do macierzy, czyli do Stanów Zjednoczonych. Dlatego mówię, że nasza hossa jest w naszych rękach. Jeśli szturmem będziemy kupować akcje na GPW, to wtedy jest szansa na wzrosty.

Tylko inwestorzy indywidualni omijają warszawską giełdę. Miała szansę to zmienić oferta Żabki, ale niestety przyniosła ona inwestorom rozczarowanie. Z drugiej strony inwestorzy instytucjonalni też jakoś nie przejawiają większej aktywności.

Ostatnio pojawiły się informacje o napływach do funduszy akcji. Problem w tym, że były to napływy do funduszy zagranicznych akcji. W przypadku rynku polskiego wciąż widać zaś odpływy. Jeśli nawet klienci, którzy kupują fundusze, stawiają na rynki zagraniczne, to ciężko być optymistą. Dane o rachunkach maklerskich pokazują bardzo duże przyrosty, więc teoretycznie to zainteresowanie giełdą jest. Coraz więcej ludzi handluje jednak na zagranicznych rynkach i w portfelach mają akcje chociażby amerykańskich gigantów.

Z tej perspektywy raczej ciężko o dobre informacje dla polskiej giełdy?

Zdecydowanie nie mamy dobrych informacji oprócz takich, że w przyszłości będą atrakcyjne dywidendy i mnożniki. Osoby, które inwestują dywidendowo, będą więc miały powody do zadowolenia.

W ostatnim czasie widać jednak nie tylko słabość naszych indeksów, ale też złotego. Jakie perspektywy rysują się przed polskimi aktywami?

To, co się działo z polskim złotym, pokazuje gdzie trafił kapitał: do Stanów Zjednoczonych. Mamy ponadprzeciętną siłę dolara. Tak jak już powiedziałem, kapitał wrócił do macierzy i uważam, że prędko się nie cofnie. Duża część ruchu amerykańskiego dolara nie ma już nic wspólnego z oczekiwaniami dotyczącymi stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Ma to związek z zasysaniem kapitału, a skoro został on zassany, to też łatwo się nie odessie. Uważam więc, że era mocnego złotego, w szczególności w relacji do dolara amerykańskiego, się już skończyła. Warto też zwrócić uwagę, że nawet ostatnio w komunikacie RPP po posiedzeniu zniknęło zdanie mówiące o tym, że siła złotego jest spójna z fundamentami polskiej gospodarki. Pytanie, czy zmieniły się fundamenty, czy jest to kwestia siły złotego.

WIG20 w ostatnich dniach razi słabością. Wtorek też przyniósł wyraźne spadki. W którym momencie te wyceny mogą stać się na tyle atrakcyjne by znów przyciągnąć kapitał na GPW?

Mamy spadki na GPW, ale jeszcze nie doszło do korekty w Stanach Zjednoczonych. Tam indeksy są wciąż blisko historycznych szczytów. To wpisuje się w scenariusz zasysania kapitału z poszczególnych rynków. Na pierwszy ogień poszły rynki wschodzące. Teraz pojawia się słabość niemieckiego indeksu DAX, który zaczyna się zachowywać inaczej niż S&P 500. Pytałeś mnie, gdzie mogą pojawić się atrakcyjne poziomy do kupowania na GPW. Moim zdaniem bardziej trzeba zadać sobie pytanie, kiedy to nastąpi. Uważam, że może to być końcówka przyszłego roku. Statystycznie te gorsze okresy dla giełd trwają od roku do półtora roku. Jeśli zaczęliśmy więc ten słabszy okres w wakacje, to może on potrwać do wakacji przyszłego roku lub jego końcówki. To, na jakich poziomach wylądujemy, ciężko jest teraz stwierdzić. Trzeba jednak też pamiętać, że mamy rosnący sceptycyzm. Ludzie, którzy gromadzili akcje, zastanawiają się teraz, czy ich nie sprzedać. Problem jednak w tym, że nie za bardzo ma je kto odkupić. Zleceń jest na tyle mało, że relatywnie duże transakcje mogą doprowadzić do bardzo dużej przeceny. Może więc pojawić się kłopot z zamykaniem pozycji i wydostawaniem się z rynku akcji. Można się dzisiaj zastanawiać, jak zostanie to rozegrane, jeśli np. pojawi się 20-proc. korekta w USA.

To skoro poruszyłeś wątek rynku amerykańskiego, we wrześniu mówiłeś, że widzisz jeszcze możliwość wykonania tam mocniejszego ruchu wzrostowego, po którym przyjdą spadki. Jaka jest dzisiaj twoja ocena?

Tutaj niewiele się zmienia. Założyłem, że S&P 500 znajdzie się w strefie 5800–6200 pkt. Obecnie jesteśmy w okolicach 6000 pkt. Fed już zaś zmienia swoje nastawienie i mówi, że obniżki stóp procentowych będą, ale być może nie tak duże, jak wcześniej zakładał. Gospodarka będzie musiała się więc mierzyć z relatywnie wysokimi stopami procentowymi również w ujęciu realnym.

Tylko niższe obniżki stóp procentowych mogą być odczytywane jako sygnał, że gospodarka jednak trzyma się całkiem nieźle.

To prawda i dlatego widzimy, że prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego idą w górę. Trzeba jednak też patrzeć na to, co dzieje się między stopą dyskonta a stopą wzrostu. Obie idą do góry i pytanie, która zacznie przeważać. Stopa wzrostu rośnie na podstawie zapowiedzi politycznych. W obecnych uwarunkowaniach trzeba do tego w jeszcze większym stopniu nabrać dystansu. Rynek akcji w Stanach Zjednoczonych wzrósł głównie na podstawie zapowiedzi deregulacji i obniżenia podatków. My też mieliśmy oczekiwania dotyczące zniesienia podatku Belki, z których nic nie wynikło. Bardzo więc ostrożnie podchodziłbym do zapowiedzi politycznych. Twarde dane zaczynają zaś sugerować, że stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych będą jednak wolniej spadać, a mnożniki są ogromne. Aby je utrzymać, stopy procentowe muszą spadać szybciej niż wolniej

Inwestycje
Sobiesław Kozłowski, Noble Securities: Rośnie ryzyko korekty na Wall Street
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Inwestycje
Piotr Kuczyński, DI Xelion: W USA możliwy jest wzrost inflacji
Inwestycje
Janusz Jankowiak: Inwestorzy słyszą co innego niż wyborcy
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander Bank: Bankowa hossa wróci. W II półroczu 2025 r.
Emerytura
Jak oszczędzać na kontach IKE i IKZE?
Inwestycje
Polityka daje o sobie znać na rynku japońskim. Nikkei 225 wysyła pozytywne sygnały