Od października WIG20 urósł o 40 proc., w nowy rok wchodzimy więc z przytupem. Czy to zapowiedź trwalszego odbicia?
Przez wiele miesięcy wszystkie rynki kapitałowe obawiały się rosnącej inflacji, która powodowała, że banki centralne zmuszone były do zacieśniania polityki monetarnej i podwyższania stóp procentowych. W momencie, gdy okazało się, że inflacja m.in. w Niemczech, USA czy nawet w Polsce zaczyna zawracać, zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki optymizmu. I to jest powód obserwowanej właśnie hossy zarówno na GPW, jak i na zagranicznych rynkach. Wydaje mi się, że zapominamy przy tym o ryzyku recesji. Mówi się, że giełda wyprzedza gospodarkę o pół roku. Rodzi się więc pytanie, czy inwestorzy nie otwierają szampana zbyt wcześnie. Trzymając się tej analogii, uważam, że rynek powinien być ostrożny, by korkiem z tego szampana nie oberwać w głowę. Ryzyko recesji nie jest traktowane poważnie.
Ubiegły rok upłynął pod znakiem wysokiej inflacji. Teraz jednak dyskusje dotyczą tego, czy gospodarcze lądowanie będzie twarde, czy miękkie. Jakie prognozy dominują w XTB?
Aktualnie rynek zakłada, że recesja będzie płytka i krótkotrwała. Szacuje się, że potrwa dwa, może trzy kwartały, a gospodarki się po niej „prześlizgną”, po czym dojdzie do znacznego ożywienia. Wydaje mi się, że powinno zakładać się bardziej ostrożne podejście. Jeżeli zobaczymy ankiety wypełniane przez inwestorów instytucjonalnych w Stanach Zjednoczonych, to przy pytaniu dotyczącym największych obaw 75 proc. uczestników odpowiedziało, że jest to polityka monetarna Fedu i inflacja. Recesja była spychana na dalszy plan, jednak biorąc pod uwagę obecny wysoki poziom stóp procentowych, trzeba zadać sobie pytanie: kiedy koszty obsługi długu zaczną się odbijać na wynikach finansowych firm? Co więcej, we znaki firmom w tym roku będą się dawać wysokie ceny energii. Rynek póki co zakłada płytką recesję, ale wydaje mi się, że trzeba zachować większą ostrożność.