Czego rynki światowe obawiają się, obserwując Polskę?
Przede wszystkim nieuporządkowanych finansów publicznych. Polsce grozi deficyt w wysokości 5-6,5% PKB w przyszłym roku, a możliwe, że i większy. Rynki po prostu nie wierzą, że rząd jest obecnie w stanie wprowadzić taką politykę fiskalną, która by temu zaradziła.
Tak więc nie uwierzył Pan w plany cięć w wydatkach przedstawione przez wicepremiera Hausnera?
Rynek nam mówi, że plan jest albo nieefektywny, albo możliwości jego wprowadzenia niepewne. Deficyt jest spory, a wydatki rosną, ale, w odróżnieniu od USA, gdzie zachodzi obecnie to samo, nie napędza to wzrostu gospodarczego. Czego naprawdę rynki oczekują od Polski, to bardziej oszczędnej polityki fiskalnej, ale jednocześnie trochę luźniejszej polityki monetarnej. Szczerze mówiąc, nie wierzę, że do czegoś takiego w Polsce dojdzie w najbliższym czasie.
Nie wierzy więc Pan, że dojdzie do naprawy finansów publicznych?