Ryanair zanotował 16-proc. wzrost zysku netto, w pierwszym półroczu zakończonym 30 września, do 175,5 mln euro. Z kolei liczba pasażerów wzrosła o 45%, do 11,3 mln. W całym ub.r. z linii skorzystało 15 milionów ludzi, natomiast w tym roku plany Ryanair zakładają łączną liczbę 24 milionów sprzedanych biletów.

CEO linii Michael O'Leary zapewnił, że "podczas gdy z optymizmem spoglądamy na resztę roku finansowego i wzrost liczby pasażerów, jesteśmy ostrożni, jeśli chodzi o zyski ze sprzedaży samych biletów". Szef Ryanaira poinformował, że spodziewa się mniejszych o 10 do 15% zysków, w porównaniu z rokiem ubiegłym.

- Mimo to jesteśmy nadal przekonani, że Ryanair pozostanie najtańszym przewoźnikiem na każdym obsługiwanym przez nas rynku. Jednocześnie nie mamy wątpliwości, że realne dochody nadal będą rosły - powiedział. Jak przekonują analitycy, Ryanair w tym względzie sam padł ofiarą własnego sukcesu i kampanii reklamowej, promującej siebie jako najtańsze linie. Przeciętnie w ubiegłym półroczu ceny biletów spadły o 12%, podczas gdy koszty operacyjne wzrosły o 32%.

Jak podkreślają komentatorzy, optymizm linii może zostać powstrzymany przez wyniki dochodzenia Komisji Europejskiej w sprawie subsydiów wypłacanych liniom przez miasto Charleroi w Belgii. We wrześniu na wniosek Air France sąd francuski uznał za nielegalne subsydiowanie linii przez władze miejskie Strasburga.

Zdaniem sądu, subsydia mające na celu skłonienie Ryanaira do uruchomienia lotów do tego miasta są bezprawną pomocą państwa. W wyniku orzeczenia sądu Ryanair zmuszony został do zawieszenia lotów do tego miasta.