Niedawno spotkałem znajomego, korzystającego już z możliwości oszczędzania na emeryturę w ramach indywidualnych kont emerytalnych. Wspomniałem o zapowiadanych przez Ministerstwo Finansów i opisywanych w prasie propozycjach nowej ulgi dla przyszłych emerytów. Gdy usłyszał, że zamiast (zakładamy, że ceną nowej ulgi będzie odebranie starej) czekać na profity ze zwolnienia podatkowego 35 lat, będzie mógł z nich korzystać już teraz, bardzo się ucieszył. Jeszcze nie wiedział, że w jego przypadku jest to raczej niedźwiedzia przysługa. Pozwolę sobie niniejszym przedstawić zalety, ale i niewątpliwe wady wspomnianego pomysłu podatkowego.
Bardzo pomocne będą tabele obrazujące zyski i straty budżetowe po zamianie ulg.
My, użytkownicy IKE, będziemy spoglądać na tabele odpowiednio inaczej. Oznacza to, że to, co jest zyskiem budżetu, jest naszą stratą.
Pierwsza tabela pokazuje, ile konkretnych złotówek zyska Ministerstwo Finansów na przyszłym emerycie odkładającym co roku 3500 złotych. Zysk bądź strata będzie zmieniała się zależnie od okresu oszczędzania, co widzimy w kolejnych kolumnach tabeli, jak i od zysków, jakie corocznie będziemy odnotowywać na naszym rachunku. Kolejne wiersze pokazują nasze wyliczenia przy zyskach od 3 do 15 proc. rocznie. Tabele są, oczywiście, jedynie szacunkiem i nie uwzględniają takich chociażby kwestii, jak zmiana wartości pieniądza w czasie. Mimo to, powinny pomóc nam wyrobić sobie zdanie na temat zmian w podatkach. I tak, osoba odkładająca 3500 złotych rocznie, po 25 latach oszczędzania i osiąganych zyskach w wysokości 5 proc. rocznie, w ogóle nie zauważy, że nastąpiła jakaś zmiana w ulgach (budżet zyska 75 złotych). Jednakże wspomniany wyżej amator IKE ma przed sobą 35 lat czekania na wypłatę. Po tym czasie dostanie 16 516 złotych mniej niż w pierwotnej wersji zachęt podatkowych. Kwota ta będzie stanowić jednocześnie 5 proc. jego całych oszczędności. Obecnie trwa kilkuletnia hossa, która pozwala na odważniejsze szacunki co do przyszłych corocznych stóp zwrotu. Przyjrzenie się naszym wyliczeniom przez pryzmat 10-proc. stopy zwrotu wygląda interesująco. Już po 13 latach zaczynamy minimalnie "tracić" na nowej uldze. Po 35 latach będzie to już, niestety, 15 proc. naszych oszczędności. Liczby bezwzględne robią jeszcze gorsze wrażenie, bo oddamy prawie 152 tysiące złotych. Prześledzenie, jak wyjdą na takiej zmianie podatkowej najlepsi, zyskujący 15 proc. rocznie, pozostawiam czytelnikom.
Jakie wnioski nasuwają się po skrótowej analizie danych? Zmiana sposobu nagradzania przez państwo za myślenie o przyszłej emeryturze premiuje osoby pasywne (korzystające z lokat bankowych bądź obligacji). Dodatkowo, im osoba jest starsza, tym zmiana podatkowa jest bardziej zachęcająca. Natomiast, im dłużej i lepiej oszczędzamy, tym bardziej wątpliwe są nowe propozycje resortu.