Piątek euro zaczęło od zwyżki, oddaliło się od czwartkowego dna. Wspólna waluta Eurolandu nieoczekiwanie zyskała sojusznika w osobie Saddama Husajna, irackiego dyktatora.Żąda on, aby za iracki eksport, głównie za ropę naftową, kontrahenci płacili nie jak dotąd w dolarach, lecz właśnie w euro. Jeśli Saddam postawi na swoim, zwiększy się popyt na wspólną walutę, co korzystnie wpłynie na kurs. Bagdad grozi, że jeśli jego żądania nie zostaną spełnione, przestanie eksportować ropę, co pogorszy sytuację na tym trudnym rynku. Kraje OPEC wprawdzie deklarują zwiększenie wydobycia o pół miliona baryłek dziennie, ale eksport iracki jest pięciokrotnie większy.Co ciekawe, w przejściu na rozliczenia w euro analitycy nie widzą żadnych finansowych korzyści dla Iraku. Najbardziej prawdopodobny jest motyw polityczny ? Saddam chce zagrać na nosie Stanom Zjednoczonym. Dolara uznał za walutę wroga. Na euro chce też wymienić 10 miliardów USD znajdujących się na rachunku w nowojorskim oddziale BNP Paribas.Stanowisko Saddama może mieć większy wpływ na sytuację na rynkach walutowych niż koordynowana przez Europejski Bank Centralny wrześniowa interwencja w obronie euro, której siła była porównywalna z wielkością wspomnianego irackiego depozytu.Laurent Fabius, francuski minister finansów, widzi możliwość 20-proc. wzrostu notowań euro, ale jego wypowiedź, podobnie zresztą jak inne tego rodzaju oświadczenia poprzedzające ujawnienie zamiarów Saddama Husajna, w niewielkim stopniu pomogła wspólnej walucie. W Madrycie Eugenio Domingo Solans, członek rady EBC, zapewniał, że stan gospodarek państw unii walutowej prędzej czy później doprowadzi do wzrostu kursu euro, a EBC uczyni wszystko, by zapewnić stabilność cen. Nie wykluczył interwencji na rynku walutowym.
W.Z., Bloomberg