W marcu zanotowano rekordowy spadek sprzedaży detalicznej w strefie euro. Gospodarka się chwieje, a inflacja jest wysoka, więc Europejski Bank Centralny stoi przed naprawdę trudnym zadaniem. Ale dziś zapewne stóp nie ruszy.

Spadek sprzedaży, obrazującej popyt konsumpcyjny w 15 krajach ze wspólną walutą, wyniósł 1,6 proc. w porównaniu z marcem zeszłego roku i 0,4 proc. w porównaniu z lutym. Ten pierwszy wynik jest najsłabszy od co najmniej 1995 r., odkąd unijny urząd statystyczny publikuje dane na ten temat. Ekonomiści spodziewali się, że sprzedaż spadnie o 0,6-0,7 proc., licząc rok do roku, a w skali miesiąca lekko wzrośnie.

- Słabe wyniki sprzedaży detalicznej tylko wzmagają obawy o perspektywy gospodarcze strefy euro. To już drugi z rzędu jej miesięczny spadek -zaznaczył Howard Archer, cytowany przez Reutera ekonomista z Global Insight. Według Nicka Kounisa z Fortisu, pozytywny bodziec dla konsumpcji, jaki stanowi wzrost zatrudnienia i płac, okazał się zbyt słaby, żeby zrównoważyć wpływ rosnących cen żywności i energii. - W najbliższym czasie można spodziewać się dalszego wzrostu kosztów żywności i energii, co może przełożyć się na rewizję w dół prognoz wzrostu PKB i w górę prognoz inflacji - dodał Kounis. Inflacja w strefie euro tymczasem już jest wyjątkowo wysoka. W marcu wyniosła 3,6 proc. EBC ma więc dylemat, bo z jednej strony ma jasno określony cel utrzymywania inflacji poniżej progu 2 proc., a z drugiej, w przypadku załamania wzrostu gospodarczego, byłby zapewne rozliczany za brak odpowiedniej reakcji. EBC, inaczej niż banki centralne USA i Wielkiej Brytanii, nie zdecydował się bowiem na redukcję stóp w celu złagodzenia skutków trwającego od minionych wakacji kryzysu kredytowego. Konsekwentnie utrzymuje on główną stopę procentową na najwyższym od sześciu lat poziomie 4 proc. Nie zmieni jej zapewne także na dziesiejszym posiedzeniu. Tak przynajmniej sądzi większość ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga. Zdaniem ekspertów, EBC może zdecydować się na cięcia stóp w dalszej perspektywie - pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. Wysokie wydatki konsumpcyjne są szalenie ważne w przypadku eurolandu. Nie ma bowiem co liczyć na eksport, ponieważ gospodarka USA mocno kuleje i w pierwszym półroczu może odnotować spadek PKB, a dodatkowo towary z państw "15" stały się na międzynarodowym rynku droższe ze względu na rekordowo silne euro. Trudno jednak liczyć na odbicie, skoro konsumenci mają minorowe nastroje. Mierzący je indeks, publikowany przez Komisję Europejską, był ostatnio na najniższym poziomie od 2005 r. Na inflację, która powoduje wzrost kosztów, oraz spadek wydatków konsumpcyjnych coraz mocniej narzekają sieci handlowe. - Branża detalistów dawno nie stała w obliczu tylu problemów - stwierdził na początku kwietnia szef rady nadzorczej Carrefoura Jose Luis Duran. Ikea ograniczyła ostatnio plany ekspansji.