Miniony tydzień przyniósł swoiste deja vu - po raz trzeci z rzędu na wykresie WIG20 pojawił się 300-pkt czarny korpus. Takiej serii główny indeks warszawskiej giełdy nie doświadczył jeszcze nigdy w swej 14-letniej historii. Warto w tym miejscu wspomnieć, że przez wszystkie te lata notowaniom WIG20 wyrażanym w skali logarytmicznej towarzyszył trend wzrostowy. W ubiegłym tygodniu został on poważnie naruszony. Jeśli indeks nie zdoła powrócić do tej tendencji, wówczas ostatnią "pamiątką" po czasach wieloletniej hossy pozostanie już tylko odpowiednik wspomnianego trendu w skali arytmetycznej, który przebiega w rejonie 1400 pkt. Typowanie punktów zwrotnych nie ma jednak większego sensu, kiedy rynek ustawicznie prze na południe, a wykresy oscylatorów kreślą nowe minima. Zważywszy, że rynek nie znalazł jeszcze poziomu równowagi, a co za tym idzie, nie wygenerował fali korekcyjnej oraz nie stworzył żadnych pozytywnych dywergencji na oscylatorach czy też zalążka formacji zmiany trendu, droga do zakończenia bessy jest jeszcze bardzo długa.

W krótkim terminie, z uwagi na to, że rynkiem rządzą głównie emocje, sytuacja jest znacznie bardziej dynamiczna. Na wykresie dziennym po lawinie czarnych korpusów przerwanej piątkowym młotem wczoraj pojawiła się wreszcie biała świeca, która zebrała podaż z poziomów położonych poniżej 1500 pkt. Dla zmasakrowanego byka to dobre wieści, aczkolwiek rzut oka na wykres wskaźnika ADX, który nie wyhamował wzrostu w miejscu, gdzie w styczniu i lipcu wygasały spadkowe fale, wystarcza, by wciąż trzymać się z daleka od inwestycji w akcje. Próbę powrotu można by powziąć, gdyby 2-tygodniowy klin spadkowy okazał się przełomową figurą w październikowej fali wyprzedaży. Z uwagi na hiperboliczny charakter spadku formacja ta ma spore mankamenty. W każdej chwili też pojawić się może na nowo presja na dolne ograniczenie klina, co przekreśliłoby całą koncepcję. Jedynie rozkład obrotów, które od 10 października ustawicznie spadają, dodaje jej wiarygodności. Reasumując, można doszukiwać się symptomów przesilenia, ale trzeba je odróżnić od sygnałów kupna.