Rynki od wielu tygodni żyły oczekiwaniem na decyzję Fedu, która ma pomóc amerykańskiej gospodarce. Od początku września dolar osłabił się o 10,5 proc. wobec euro, a indeks giełdowy S&P 500 zyskał prawie 14 proc.
Skąd taka reakcja? Zakupy obligacji przez Fed, czyli ilościowe luzowanie polityki monetarnej (quantitative easing lub w skrócie QE), oznacza tworzenie nowego pieniądza na rynku przez bank centralny. Prowadzi to do osłabienia dolara (korzystnego dla amerykańskich eksporterów) i obniżenia rynkowych stóp procentowych. Ma to w założeniu stymulować gospodarkę USA. Skutkiem ubocznym jest napływ kapitału na rynki wschodzące, który przyczyniał się w ostatnich tygodniach m.in. do aprecjacji walut państw z naszego regionu oraz zwyżek na tamtejszych giełdach.
Czy wczorajsza decyzja Fedu sprawi, że ten trend będzie kontynuowany? Wielu ekspertów jest co do tego sceptycznych. Ekonomiści spodziewają się jednak, że Fed w nadchodzących miesiącach jeszcze zwiększy QE. – Do końca przyszłego roku Rezerwa Federalna może kupić amerykańskie obligacje warte 1,5 bln dol. Będzie nabywała je stopniowo, prawdopodobnie nie podając wcześniej wielkości planowanych zakupów. Efekty tego będą jednak dyskusyjne. Małe amerykańskie firmy, niezależnie od QE, mogą bowiem wciąż wstrzymywać się z inwestycjami i zatrudnianiem nowych pracowników, czekając na wyraźną poprawę sytuacji gospodarczej – mówi "Rzeczpospolitej" James Shugg, ekonomista z Westpac Banking Corp.
Giełdy w USA nie zareagowały od razu na decyzję Fed. Dolar nieznacznie się osłabił.