Rentowność niemieckich obligacji dziesięcioletnich spadła we wtorek do rekordowo niskiego poziomu 1,345 proc. Papiery te tradycyjnie są uznawane za bezpieczne aktywa, a ich rentowność spada, gdy zaostrza się kryzys w strefie euro. Powody do niepokoju inwestorom daje Hiszpania – rentowność jej dziesięciolatek wczoraj wciąż była zbliżona do 6,5 proc. Napięcie podgrzewały m.in. pogłoski o tym, że hiszpańskie banki potrzebują 100 mld euro wsparcia. Akcje Bankii traciły na giełdzie w Madrycie nawet 12 proc. Nowe szacunki mówią, że bank ten jest zaangażowany w toksyczne aktywa warte 40 mld euro, a nie 32 mld euro. Rząd wciąż pracuje nad planem pomocy dla tego banku.
Rosnąca skala problemu
Według danych hiszpańskiego Ministerstwa Gospodarki w portfelu kredytowym banków znajdują się pożyczki związane z rynkiem nieruchomości oraz inne problematyczne aktywa warte łącznie 184 mld euro. Analitycy Nomury szacują, że gdyby hiszpańskie banki poniosły na tych pożyczkach podobne straty, jak banki irlandzkie, musiałyby one zwiększyć rezerwy na złe długi nawet o 76,5 mld euro. Rząd nakazał im ostatnio je podwyższyć jedynie o 30 mld euro, a i to już sprawia problemy sektorowi.
– Hiszpania przyjęła wobec banków strategię: odkładaj sprawę i módl się. Problemy sektora niemal nie zostały ruszone, gdyż jest wielka presja, by nie ujawniać całej prawdy – twierdzi Mikel Echavarren, szef madryckiej firmy finansowej Irea, specjalizującej się w rynku nieruchomości.
W kiepskim stanie jest również hiszpańska gospodarka. Sprzedaż detaliczna zmalała w kwietniu aż o 11,3 proc., licząc rok do roku, a Bank Hiszpanii szacuje, że II?kwartał skończy się spadkiem PKB. To uderza w finanse publiczne na szczeblu federalnym, ale w jeszcze większym – na szczeblu regionalnym. Część regionów, np. Katalonia, ma poważne kłopoty ze zdobywaniem finansowania. Rząd chce temu zaradzić, emitując obligacje wspólne dla wszystkich regionów, gwarantowane przychodami z podatków samorządów. O bezpośredniej pomocy na razie nie myśli. Rynek jednak wie swoje. – Hiszpania w końcu będzie potrzebowała pomocy finansowej – uważa Arnab Das, ekonomista z Roubini Global Economics.
Węgierska zadyszka
Mimo kiepskich wieści z Półwyspu Iberyjskiego większość europejskich indeksów giełdowych wczoraj lekko zyskiwała. Złoty osłabił się jednak i po południu trzeba było płacić nawet 4,36 zł za euro. Przyczyną deprecjacji była kiepska aukcja węgierskich trzymiesięcznych bonów skarbowych. Z powodu słabego popytu sprzedano tam papiery za 35 mld forintów?(512 mln zł), podczas gdy planowano za 45 mld forintów.