Pytany o to, czy utrzymanie kwoty 300 mld zł dla Polski z budżetu UE na kolejnych siedem lat jest realne, unika bezpośredniej odpowiedzi. – Kiedy padła ta kwota, nikt nie mógł przewidzieć głębi kryzysu, z którym mamy do czynienia. Tym bardziej że ona się w pełni jeszcze nie uwidoczniła. Kiedy mówiliśmy o 300 mld zł, sytuacja była trochę inna. Nie było aż tylu klientów do pakietów ratunkowych. I to jest właśnie ten zasadniczy kłopot i zmiana, o które się rozbijamy.
Lewandowski twierdzi jednocześnie, że weto w Unii to broń atomowa. Tym samym raczej sceptycznie odnosi się do możliwości zawetowania unijnego budżetu na lata 2014–2020 przez Davida Camerona, premiera Wielkiej Brytanii. – Oszczędności sięgające 150 mld euro to sporo. Ale weto w Unii to broń atomowa, która na szczęście jest rzadko używana. Nawet w tych najtrudniejszych rozmowach, jakimi są te o pieniądzach. Również dlatego, że wszyscy mają dostęp do takiej broni. Nie ma co ukrywać – w kwestiach budżetu zderzamy się z Wielką Brytanią. Powiedziałbym nawet, że doraźnie wręcz czołowo.
Im więcej czasu unijni przywódcy przeznaczą na poszukiwanie kompromisu – tym gorzej. Jeżeli Komisja i Parlament nie dogadają się jeszcze w tym roku co do kilku kluczowych programów, takich jak wsparcie obszarów wiejskich, inwestycje czy badania i rozwój, 2014 r. może być „dziurawy" pod względem inwestycji. – I to w czasie gdy prawdopodobnie przypadnie nam dołek kryzysu. Dlatego właśnie chodzi nam o to, aby zachować kontynuację inwestycji, które wiążą się z unijnym budżetem – mówi Lewandowski.
– Polska powinna być nagrodzona za to, że dzięki unijnym środkom tak skutecznie zmniejsza różnice między sobą a resztą tzw. starej Europy – uważa komisarz.