Po zaskakującym odejściu Grossa z towarzystwa funduszy PIMCO (Pacific Investment Management Co), co miało miejsce 26 września 2014 roku, stery po nim w należącym do PIMCO Total Return Fund przejęło trio w składzie Mark Kiesel, Scott Mather i Mihir Morah. Właśnie na nich spadła odpowiedzialność za to aby 126 miliardów dolarów powierzonych temu funduszowi przez klientów zaczęło zarabiać.
Jak dotąd następcy Grossa radzą sobie lepiej niż on w Janus Global Unconstrained Bond Fund. Postawili na odmienną strategię niż on powiązaną z krótkoterminowymi stopami procentowymi w Stanach Zjednoczonych. Gross dwie trzecie aktywów ulokował w obligacjach korporacyjnych zapadających przed 2018 r.
Oba obozy w 2014 r. różniły się w prognozach, kiedy Rezerwa Federalna zacznie podnosić stopy procentowe. Gross przewidywał, że nastąpi to później niż sądzili jego następcy w PIMCO według których koszt kredytu ruszy w górę w już czerwcu 2015 r.. Dlatego uznali, że w tym kontekście obligacje krótkoterminowe są przewartościowane i postanowili przemeblować portfel dzięki czemu wyszli na prostą po dwóch latach słabych wyników i pokonali byłego czempiona.
- Cała grupa zarządzających obstawiała, że Fed w 2015 roku nie zdecyduje się na podwyższenie oprocentowania - zwraca uwagę Terry Pigott, szef Glacier Peak Capital Management, firmy specjalizującej się w inwestowaniu w krótkie papiery dłużne. - Dlatego wszyscy polegli - podsumowuje.
Zarządzający PIMCO Total Return Fund liczą na to, że obligacje zapadające w okresie siedmiu-dziesięciu lat przyniosą większy zarobek niż krótsze i dłuższe papiery.