Premier Aleksis Tsipras w liście do niemieckiej kanclerz Angeli Merkel ostrzegł, że bez pomocy finansowej jego kraj nie będzie za kilka tygodni w stanie jednocześnie spłacać swoich długów i wypłacać emerytur oraz pensji w budżetówce.
W poniedziałek Tsipras spotkał się w Berlinie z Merkel. Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" rezultaty ich rozmów nie były jeszcze znane, ale spodziewano się, że grecki premier będzie prosił niemiecką kanclerz o odblokowanie części należnej Grecji pomocy finansowej. – Jeśli nie uda mu się zdobyć zaufania w Berlinie, pozyskanie funduszy koniecznych do uniknięcia bankructwa, nie mówiąc już o trzecim pakiecie pomocowym w lipcu, będzie czystą fantazją – mówił przed spotkaniem Merkel i Tsiprasa Christian Schulz, ekonomista z Berenberg Banku.
Los Grecji jest zależny również w dużej mierze od postawy Europejskiego Banku Centralnego. Pojawiły się przecieki mówiące, że EBC rozważał wprowadzenie ograniczeń na zakup przez greckie banki bonów skarbowych emitowanych przez ateński rząd. Taki ruch mocno ograniczyłby Grecji możliwość zdobycia rynkowego finansowania. Te możliwości są i tak już mocno ograniczone. Grecki dziennik „Ta Nea" donosi, że rząd Tsiprasa poprosił nawet władze Iranu, by kupowały dług jego kraju.
Tymczasem sytuacja greckich banków pogarsza się w szybkim tempie. Według agencji Bloomberga w piątek odpłynęło z nich netto 450 mln euro, po tym jak przez poprzednie trzy dni odpływy sięgnęły 1,1 mld euro. Statystyki Banku Grecji mówią, że we wrześniu 2014 r. (a więc jeszcze zanim ogłoszono przyspieszone wybory, które wygrała radykalnie lewicowa Syriza) depozyty w greckich bankach wynosiły 164 mld euro. Na koniec stycznia 2015 r. sięgały już tylko 148 mld euro. Groźba Grexitu wyraźnie skłania Greków do wycofywania pieniędzy z banków.