Powodem zatroskania Rezerwy Federalnej jest to, że surowszy nadzór nad bankami skłania pożyczkobiorców do sięgania po pieniądze znajdujące się w szarej strefie bankowej dysponującej już zasobami w wysokości 25 bilionów dolarów. Chodzi o fundusze rynku pieniężnego, fundusze hedgingowe, brokerów i inne firmy finansowe, które podlegają łagodniejszym regulacjom niż banki.
- Te instytucje są znaczącym i coraz istotniejszym źródłem kredytu w gospodarce - wskazuje Dennis Lockhart, szef oddziału Rezerwy Federalnej w Atlancie. Ostrzega on, że są one częścią współzależnego systemu finansowego i w skrajnych okolicznościach mogą być podatne na „zakażenie".
W nadchodzącym tygodniu Lockhart będzie gospodarzem specjalnej konferencji poświęconej tym zagadnieniom, która odbędzie się w Stone Mountain w stanie Georgia. Jej uczestnikami będą obecni i byli wpływowi przedstawiciele Rezerwy Federalnej, zarządzający pieniędzmi i przedstawiciele świata nauki.
Komitet stabilności finansowej, któremu szefuje wiceprezes Fedu Stanley Fischer wziął pod lupę różne fragmenty szarej strefy bankowej i próbuje ustalić jakim nadzorcom podlegają.
- Niektóre sfery działalności znalazły się w szarej strefie bankowej i pytanie polega na tym, czy mamy regulacyjne bądź inne instrumenty kontrolne ograniczające możliwe negatywne skutki - mówił Fischer podczas spotkania z przedstawicielami branży maklerskiej i ekonomistami w minionym tygodniu.