GPIF ma oficjalnie opublikować wyniki roczne 29 lipca, czyli o kilka tygodni później niż zwykle. Tym razem jednak datę publikacji raportu rocznego wyznaczono tak, by wypadła po wyborach parlamentarnych, które mają się odbyć 10 lipca. Przyznanie się do tak dużych strat mogłoby zmniejszyć szanse wyborcze Partii Liberalno-Demokratycznej premiera Shinzo Abe.
Za rządów Abe GPIF przyjął bardziej agresywną strategię inwestycyjną. Kupował mniej obligacji rządowych (większa część tych papierów ma negatywne rentowności), a więcej akcji. Zeszły rok fiskalny był jednak kiepski dla japońskiej giełdy. Indeks Nikkei 225 stracił przez 12 miesięcy do końca marca 13 proc. Dały o sobie znać wstrząsy przetaczające się przez rynki całego świata (związane m.in. z kryzysem w Chinach), które prowadziły do umocnienia jena, tradycyjnej waluty z „bezpiecznej przystani". Wpływ na przecenę miała jednak też malejąca wiara inwestorów w skuteczność abenomiki, czyli polityki gospodarczej rządu Abe oraz działań stymulacyjnych Banku Japonii. Od początku tego roku kalendarzowego Nikkei 225 stracił 17,6 proc. Jen umocnił się w tym czasie o blisko 15 proc. wobec dolara.
Strata około 50 mld USD, choć jest poważna, to jednak nie powinna mocno zaszkodzić kondycji GPIF. Fundusz ten dysponuje aktywami sięgającymi 1,4 bln USD, czyli więcej niż np. wynosi nominalny PKB Rosji czy Korei Płd. Premier Abe wskazuje, że w ciągu ponad trzech lat jego rządów fundusz zarobił łącznie 37,8 bln jenów (368 mld USD).