– Pomimo osiągnięć dokonanych przez nasz blok potencjał do współpracy wciąż nie jest w pełni wykorzystany – mówił chiński prezydent Xi Jinping na niedawnym szczycie państw BRICS, czyli grupy kluczowych gospodarek wschodzących. W skład BRICS wchodzą: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA. Xi przypomniał, że inwestycje zagraniczne tych państw wyniosły w 2016 r. łącznie 197 mld USD, ale tylko 5,7 proc. z nich zostało dokonanych wewnątrz bloku BRICS. – Naszych pięć krajów powinno znaleźć obszary, na których ich polityki rozwojowe i priorytety są zbieżne, by wspólnie pracować i budować wielki rynek dla handlu oraz inwestycji – mówił chiński przywódca. Skoro tych obszarów jeszcze nie zidentyfikowano, to co robiono na szczytach BRICS odbywających się w ostatnich latach? Po raz pierwszy liderzy tych wielkich gospodarek wschodzących spotkali się na szczycie w 2009 r. (Grupa ta była wówczas znana jako BRIC. W 2011 r. dołączyła do niej RPA, co poszerzyło jej skrót o literę „S".) Na każdym z tych spotkań podkreślano, że państwa członkowskie bardzo wiele łączy i razem będą budować przyszłość. Wielu analityków i publicystów pisało o „rodzącym się nowym światowym porządku" i o dynamicznym bloku gospodarczym, który ma zagrozić supremacji dolara. Mijały lata, a coraz więcej wskazywało, że grupa BRICS nie jest kompatybilnym gospodarczo i politycznie blokiem, który posiadałby spójną wizję nowego światowego ładu. Na ostatnim szczycie tej grupy w chińskim mieście Xianmen zwracano uwagę nie tyle na gospodarcze deklaracje, ile na to, że dwa mocarstwa nuklearne – Chiny oraz Indie – jakiś czas temu groziły sobie wojną o sporny odcinek granicy w Himalajach. Gdy Jim O'Neill, strateg Goldman Sachs, ukuł na początku zeszłej dekady termin „BRIC", to określenie zrobiło szybką karierę. Teraz jednak finansiści z Londynu nieoficjalnie przyznają, że stosowanie tego terminu nie ma większego sensu, gdyż kraje wchodzące w skład tej grupy za bardzo się między sobą różnią.
Różne modele wzrostu
Do 2011 r. można było powiedzieć, że kraje BRICS łączyło to, że były to wielkie gospodarki wschodzące. Nominalny PKB Chin, według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, to wszak 11,2 bln USD, Indii 2,25 bln USD, Brazylii 1,8 bln USD, a Rosji 1,28 bln USD. Po przyjęciu do grupy RPA obraz się jednak nieco skomplikował. Południowoafrykański nominalny PKB wynosi bowiem 294 mld USD, co oznacza, że gospodarka tego kraju jest niewiele większa od irlandzkiej, a mniejsza od singapurskiej. Pod względem ekonomicznym dużo większy sens miałoby przyjęcie do grupy Meksyku, Indonezji, Turcji czy Polski. Pomiędzy krajami BRICS jest też duża przepaść, jeśli chodzi o PKB na głowę. W Indiach wynosi on zaledwie 7,1 tys. USD (licząc z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej), gdy w Chinach 16,7 tys. USD, a w Rosji 27,5 tys. USD. Żaden z tych „wybijających się" krajów nie ma PKB na głowę wyższego niż Polska (29,4 tys. USD). Pomiędzy krajami BRICS jest też spora rozbieżność, jeśli chodzi o tempo rozwoju gospodarczego. Według MFW PKB Chin ma wzrosnąć w tym roku o 6,6 proc., a Indii o 7,2 proc. Brazylia może liczyć na zaledwie 0,2 proc. wzrostu, a RPA na 0,8 proc.
– Na przestrzeni ostatnich lat grupa BRICS stała się mocno niejednorodna, co dobrze obrazuje obecny rok. Prognozowany wzrost gospodarczy dla całej grupy w tym roku wynosi 5,2 proc., lecz jego składowe mocno się różnią. Indie i Chiny pozostają na stabilnej ścieżce wysokiego wzrostu gospodarczego, podczas gdy Rosja, Brazylia i RPA stopniowo wychodzą z dołka cyklu spowodowanego tąpnięciem cen surowców w latach 2014–2015. Wydaje się, że najbardziej obiecujące perspektywy wzrostu prezentują właśnie Rosja i Brazylia, gdzie spadająca inflacja pozwala na dalsze cięcia stóp, co będzie wspierać przede wszystkim dalszą odbudowę konsumpcji w tych krajach. W obu gospodarkach od kwietnia obserwujemy dodatnie dynamiki roczne sprzedaży detalicznej i indeksy PMI w przemyśle powyżej 50 pkt, co pozwala z optymizmem patrzeć na dalsze ożywienie gospodarcze, szczególnie w obliczu ostatnich silnych zwyżek cen metali przemysłowych – mówi „Parkietowi" Sebastian Trojanowski, zarządzający portfelami DM TMS Brokers.