Jair Bolsonaro, brazylijski prezydent elekt, to człowiek, który wielokrotnie doprowadzał krajową i zagraniczną lewicę do białej gorączki. A jednocześnie to polityk, który wzbudził wielki entuzjazm na rynkach finansowych. Inwestorzy spodziewali się już od dłuższego czasu, że pokona on kandydata socjalistycznej Partii Pracujących Fernando Hadada, a wizja tego zwycięstwa uskrzydliła giełdę. Bovespa, czyli główny indeks brazylijskiego parkietu, zyskał w październiku ponad 10 proc., choć na większości giełd na wszystkich kontynentach trwała w tym czasie ostra przecena. Brazylijski rynek akcji okazał się w minionym miesiącu najlepszym rynkiem świata. Choć po drugiej turze wyborów prezydenckich doszło do spadków, to część analityków nadal widzi w Brazylii pole do dalszych zwyżek. Np. analitycy UBS wskazują, że po spełnieniu pewnych warunków Bovespa może wzrosnąć w ciągu kilku miesięcy nawet o 40 proc. Oczywiście wiele będzie zależało od pierwszych kroków nowej administracji prezydenckiej. – Wygląda na to, że rynki są zadowolone ze zwycięstwa Jaira Bolsonaro w brazylijskich wyborach prezydenckich, gdyż się spodziewają, że jego administracja będzie pracowała nad reformami fiskalnymi. Ale może też dojść do jakiejś korekty, gdy jego polityka stanie się jaśniejsza a uwaga inwestorów przerzuci się na reformy fiskalne i emerytalne, które będą wyzwaniem – prognozuje Takeshi Yokouchi, zarządzający funduszem Daiwa SB Investments.
Wojskowi i neoliberałowie
Bolsonaro jako kandydat na prezydenta początkowo był traktowany przez media z pobłażaniem, jako przedstawiciel lokalnego folkloru politycznego. Media z całego świata sypały jego barwnymi i szokującymi wypowiedziami, podkreślając na każdym kroku, że jest mizoginem, homofobem, rasistą i zwolennikiem dyktatury wojskowej. Tak się jednak jakoś złożyło, że wśród brazylijskich kobiet, mniejszości rasowych i gejów zdobył w tych wyborach więcej głosów niż swój słaby socjalistyczny kontrakandydat. Wypowiedzi, które zakończyłyby w Europie Zachodniej jego karierę polityczną, w brazylijskim teatrze wyborczym zapewniły mu rozgłos. Elektorat wyraźnie zaś tęsknił za silnym przywódcą, który pogoni skorumpowanych polityków (szczególnie z Partii Pracy rządzącej w latach 2003–2016) i ostro zabierze się do czyszczenia ulic z bandytów. I trudno się tym nadziejom dziwić. W zeszłym roku przestępcy zabili w Brazylii ponad 60 tys. ludzi, a liczba morderstw w proporcji do liczby ludności była o 20 proc. większa niż w Meksyku.
– Rządy wojskowych dały Brazylii 20 lat porządku i postępu – stwierdził Bolsonaro. Właściwie trudno się dziwić takim wypowiedziom prezydenta elekta, gdyż w latach 1977–1988 służył on w wojsku. Doszedł tam do stopnia kapitana wojsk powietrznodesantowych. W 1988 r. zaczął karierę polityczną. Początkowo jako radny, a później przez siedem kadencji jako deputowany do Kongresu. Napisał 171 projektów ustaw i projekt jednej poprawki do konstytucji. Niewiele z nich przeszło (Bolsonaro reprezentował małe stronnictwa: początkowo Partię Chrześcijańsko-Społeczną, a później Partię Socjalno-Liberalną), ale ta aktywność, obok niewyparzonego języka dawała Bolsonaro popularność. W 2014 r. zdobył rekordowe 464 tys. głosów w Rio de Janeiro. Prezentował poglądy konserwatywne, nacjonalistyczne, ale przy tym umiarkowanie liberalne ekonomicznie. Wybory wygrał, w dużej mierze obiecując poszerzenie dostępu do broni, danie policji większej swobody w strzelaniu do bandytów i walkę z korupcją.
Z zapowiedzi prezydenta elekta wynika, że ministrem finansów mianuje Paulo Guedesa, liberała wykształconego na Uniwersytecie w Chicago (twierdzy Miltona Friedmanna), współzałożyciela banku BTG Pactual. Guedes współtworzył program ekonomiczny Bolsonaro, w którym znalazła się obietnica zmniejszenia długu publicznego o 20 proc., sprywatyzowania części przedsiębiorstw państwowych, redukcji liczby ministerstw i stworzenia drugiego filara systemu emerytalnego. Reforma emerytalna będzie największym wyzwaniem dla Bolsonaro. (Wiek emerytalny w Brazylii wynosi oficjalnie 60–65 lat, ale realnie i przeciętnie 55 lat, a emerytura sięga 80 proc. ostatniej pensji. To zaś coraz mocniej ciąży państwowej kasie). Ważnym testem będzie też reforma podatkowa. Z wyborczych zapowiedzi wynika, że możliwe są obniżki, dla tych którzy dotychczas byli najmocniej obciążeni. Towarzyszyć temu ma uszczelnienie systemu podatkowego. Oczywiście ekipa prezydencka będzie musiała iść na wiele kompromisów, by przepchnąć reformy w Kongresie. Bolsonaro już kilka miesięcy temu odrzucił pomysły Guedesa mówiące o prywatyzacji państwowego koncernu naftowego Petrobras i spółki energetycznej Eletrobras.
Wygląda również na to, że w ekipie Bolsonaro znajdzie się miejsce dla wielu wojskowych, również w resortach gospodarczych. Jego program dotyczący edukacji i technologii tworzył generał Alessio Ribeiro Souto. Generał Oswaldo Ferreira pisał program dotyczący infrastruktury i Puszczy Amazońskiej. Ppłk Marcos Pontes, pierwszy brazylijski astronauta, ma zostać ministrem ds. nauki i technologii. Gen. Augusto Heleno, były dowódca kontyngentu pokojowego na Haiti, będzie prawdopodobnie ministrem obrony. Wiceprezydentem będzie gen. Hamilton Murao, który został wysłany na emeryturę w 2017 r., po tym gdy stwierdził, że wojsko powinno wkroczyć do akcji, jeśli sądy nie będą radziły sobie z korupcją.