Amsterdam jest wymieniany razem z Paryżem, Frankfurtem i Dublinem jako miasta starające się o przyjęcie pracowników z sektora usług finansowych zatrudnionych obecnie w Londynie, którzy będą przenoszeni na kontynent po spodziewanym opuszczeniu przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Ale Ralph Hamers, prezes zarządu ING, powiedział, że – jest sporo ograniczeń w holenderskim prawie – które odstraszą globalne banki inwestycyjne od przenoszenia pracowników do Amsterdamu. Odniósł się w ten sposób przede wszystkim do przepisów, które ograniczają wysokość nagród dla bankowców do 20 proc. ich zasadniczej pensji. To o wiele mniej, niż przewidują przepisy obowiązujące w niemal całej Unii Europejskiej, które ograniczają wysokość nagród w bankach do 100 proc. podstawowego wynagrodzenia albo 200 proc. przy zgodzie akcjonariuszy. – Jeśli uznać, że bankowcy inwestycyjni, ludzie pracujący na rynkach finansowych, są motywowani zmienną częścią wynagrodzeń, to Amsterdam nie jest dla nich wymarzonym miejscem – powiedział prezes Hamers w wywiadzie dla gazety „Financial Times". ING wielokrotnie podnosił kwestie ograniczeń nagród w bankach w dyskusjach z holenderskimi politykami. Prezes Hamers zapewnił, że ING nie kryje dumy z tego, że jest holenderski, ale uważa, że wynagrodzenia pozostają wrażliwym tematem w holenderskim społeczeństwie.