Kilkutygodniowy rajd byków na GPW został ostatecznie przerwany. Można wskazać dwa główne powody zmiany nastrojów. Pierwszy, wewnętrzny, to pogorszenie nastrojów wokół banków w związku z postanowieniem katowickiego sądu, dotyczącego kredytu hipotecznego. Do tego doszedł odwrót kupujących na rynkach zagranicznych, w tym amerykańskim. Dobre dane z tamtejszej gospodarki stawiają pod znakiem zapytania nadzieje na złagodzenie dotychczas zapowiadanego tempa podwyżek stóp procentowych w USA.
W środę to banki głównie odpowiadały za zniżki głównych indeksów. W czwartek ich notowania świeciły na czerwono, jednak głównymi hamulcowymi stały się m.in. spółki konsumenckie, takie jak LPP oraz CCC, a także KGHM mimo lepszych od oczekiwań wyników kwartalnych.
Na samym starcie sesji indeks dużych spółek jeszcze zwyżkował, jednak już pod koniec pierwszej godziny handlu zniżka zbliżała się do 1 proc. Potem niedźwiedzie dalej utrzymywały przewagę, a na dwie godziny przed końcem sesji WIG20 sięgnął 1696 pkt. Indeks dużych spółek zdołał ostatecznie wybronić pułap 1700 pkt, kończąc ostatecznie sesję na poziomie 1708 pkt, czyli nadal nieco powyżej poziomu zamknięcia poprzedniego tygodnia. Oznaczało to jednak spadek o 1,9 proc. i pozycję niemal najsłabszego indeksu w Europie. Gorzej wypadła tylko giełda turecka. Główne parkiety także znalazły się pod kreską, z wyjątkiem niemieckiego DAX, który na finiszu trzymał się poziomu odniesienia. Brytyjski UK100 tracił z kolei 0,1 proc., francuski CAC40 zniżkował o 0,76 proc. Nastrojów w Europie nie poprawiło czerwone otwarcie na Wall Street. Nasdaq i S&P500 zaczęły dzień 1 proc. pod kreską.
Na tle rajdu polskich akcji od połowy października dorobek niedźwiedzi wygląda wciąż dość skromnie, a budowana wokół 1700 pkt obrona może zapowiadać tworzenie fundamentu pod kolejną falę odreagowania.
Na rynku obligacji nastroje także się nieco schłodziły. Po kilkukrotnej obronie poziomu 7 proc. oprocentowania papierów dziesięcioletnich w czwartek doszło do wyraźnych zwyżek rentowności, po kilkanaście punktów bazowych wzdłuż całej krzywej, począwszy od obligacji dwuletnich. Ich rentowność sięgała na koniec dnia 7,26 proc., czyli była wyższa o 18 pkt. baz. w porównaniu z zamknięciem ze środy. Dochodowość obligacji dziesięcioletnich wzrosła o 15 pkt baz., do 7,17 proc. Podobnie zachowywał się rynek amerykański – oprocentowanie tamtejszych obligacji dziesięcioletnich rosło do 3,77 proc. Zarówno zniżki akcji, jak i przecena obligacji związane były z ostudzeniem oczekiwań na złagodzenie polityki pieniężnej.