Gotowość tych dwóch azjatyckich potęg do kupowania obligacji strefy euro, a w wypadku Chin nawet papierów dłużnych zagrożonej kryzysem Hiszpanii czy inwestowanie w Grecji, oczywiście nie rozwiąże problemów finansowych strefy, ale niewątpliwie jest wyrazem solidarności z przeżywającym kłopoty największym partnerem handlowym, czyli głównym odbiorcą chińskiego i japońskiego eksportu. Taka solidarność zaś przynajmniej odstraszy nieco spekulantów stawiających na bankructwo tego czy innego kraju.
Powrót optymizmu, czy tez osłabienie obaw najbardziej wpłynęło na notowania europejskich banków. Akcje HSBC zdrożały o 2,6 proc. również dlatego, że Citigroup podniósł rekomendację dla niego z „trzymaj” do „kupuj”, a papiery Barclays zwyżkowały aż o 5,1 proc., gdy BofA Merrill Lynch Global Research podniósł ich prognozowaną cenę o 35 proc, do 500 pensów i podtrzymał rekomendację „kupuj”. Drożały także akcje firm wydobywczych po zwyżce cen miedzi i ropy.
Po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego indeksy giełdowe odżyły po trzech dniach spadków. I tam nastroje inwestorów podreperowała deklaracja japońskiego ministra finansów o gotowości przyjścia z pomocą strefie euro. Ale jeszcze bardziej do zwyżek przyczyniły się raporty finansowe spółek. Akcje największej sieci domów towarowych Sears zdrożały o 8,4 proc., gdy spółka podniosła prognozę zysku w IV kw., a kurs akcji Lennara, firmy budowlanej z Florydy poszedł w górę o ponad 6 proc. po opublikowaniu przez spółkę zysku netto w minionym kwartale w wysokości 17 centów za akcję, podczas gdy analitycy spodziewali się 1 centa.