Tego typu kontrariańskie podejście zwykle jest jak najbardziej właściwie i skuteczne. Tym razem jednak „zła" wiadomość została podana ponad trzy tygodnie od dołka cen akcji, co wymuszało w czwartek zakupy na poziomach niemal 2,5-miesięcznych maksimów, które wcześniej – rozumując konwencjonalnie – można było uznawać za istotne opory (nawiasem mówiąc, średnia przemysłowa Dow Jones wróciła już do dodatniej stopy zwrotu w tym roku).
Na naszym rynku chodzi tu przede wszystkim o poziom 2450 dla WIG20 wyznaczony przez szczyt z końca sierpnia, do którego w czwartek brakowało już tylko ułamka procentu. Być może jednak traktowanie informacji o restrukturyzacji długu Grecji jako złej wiadomości jest błędem. Być może tak naprawdę mieliśmy w czwartek do czynienia z publikacją dobrej wiadomości na temat zdolności dojścia polityków strefy euro do porozumienia w sprawie sposobów zapobieżenia dalszemu rozprzestrzenianiu się kryzysu.
Na taką interpretację wskazywałyby wyniki ostatniego sondażu AAII, które pokazały optymizm wśród indywidualnych inwestorów, ostatni raz obserwowany w tygodniu, który rozpoczął się 4 lipca. Wtedy szczyt na S&P 500 wypadł 7 lipca, silny spadek rozpoczął się od 22 lipca, a 8 sierpnia było już posprzątane, to znaczy S&P 500 praktycznie osiągnął dno wyprzedaży. Zresztą wieści z Brukseli nie były w czwartek jedynymi, które zwracały uwagę inwestorów. Dane na temat PKB w USA w III kw. pokazały, że doszło tam do wyhamowania dynamiki rocznej spowolnienia z +1,63 proc. do +1,62 proc.
Lustrzanym odbiciem WIG20 jest nadal wykres USD/PLN. Czwartkowe załamanie kursu dolara do najniższego poziomu od 1,5 miesiąca połączone ze wzrostem cen akcji do nowych lokalnych maksimów to wierna kopia sytuacji z 26 lipca ub.r., kiedy to rynki podobnie jak teraz wydobywały się z zapaści wywołanej greckimi lękami (wtedy dolar rozpoczął korektę wzrostową dopiero dwa tygodnie później). Jeśli ta analogia jest poprawna, to najbliższe trzy sesje WIG20 spędzi w trendzie bocznym, po czym dojdzie do jeszcze jednego skoku cen akcji w górę (odpowiednika ruchu z 2 sierpnia 2010).
Jeśli taki skok w górę rzeczywiście nastąpi, to powinien stanowić potężny cios dla niedźwiedzi, które jeszcze w czwartek zdawały się pewne trwałości linii obrony ustawionej na poziomie 2450. Po takim ewentualnym złamaniu woli walki niedźwiedzi rynek mógłby rzeczywiście wejść w korektę będącą w jakimś stopniu odpowiednikiem 3-tygodniowego spadku, który w zeszłym roku rozegrał się pomiędzy 4 a 25 sierpnia (podczas tej korekty dolar wróciłby powyżej 3,10 zł). Później w grudniu czekałby nas oczywiście rajd św. Mikołaja, który kulminowałby na początku stycznia na jeszcze wyższych niż obecne poziomach.