W ostatnich kilku latach na rynkach obligacji działo się niemal wszystko. Paraliż wielu gałęzi gospodarki i ostre cięcia stóp procentowych podczas pandemii sprowadziły rentowność papierów skarbowych na rekordowo niski poziom. Później zaś skokowo rosnąca inflacja i próbujące okiełznać ją banki centralne przyniosły pogrom wycen papierów skarbowych i nawet ponad 20-proc. straty z funduszy uznawanych za bezpieczne. Dziś inflacja wydaje się być opanowana, a bankom centralnym bliżej jest do obniżek niż podwyżek stóp procentowych. Straty poniesione w poprzednich latach były jednak na tyle wysokie, że wciąż wielu uczestników funduszy jest pod kreską.
Czas na cięcia
Indeks Treasury BondSpot Poland, czyli indeks polskich obligacji skarbowych, w połowie lipca przebił się przez pułap 2000 pkt i coraz śmielej zbliża się do swoich historycznych szczytów, osiągniętych w środku pandemii, od których dzieli go już tylko niecałe 2 proc. Wówczas świat stanął w obliczu coraz szybciej rosnącej inflacji i cały 2021 r. dla inwestujących w papiery skarbowe był bardzo ciężki. Rok 2022 r. przyniósł zaś kontynuację strat, ale i wyczekiwany zwrot. W 2023 r. inwestorzy mogli już liczyć na pokaźne zyski. I połowa tego roku upłynęła na rynku obligacji pod znakiem marazmu, ale początek drugiej to zapowiedź ożywienia. Według zarządzających funduszami inwestycyjnymi indeks TBSP powinien niebawem wspiąć się na nowy szczyt.
– Mam duże przekonanie, że nastąpi to jeszcze w tym roku. Indeks pobije swoje szczyty nawet w lekko pesymistycznym scenariuszu, że rentowność polskich obligacji pozostanie do końca roku na niezmienionym poziomie, pomimo obniżek stóp w strefie euro i USA – przewiduje Jarosław Leśniczak, zarządzający TFI PZU. Jak tłumaczy, wynika to z tego, że rentowność wspomnianego indeksu wynosi 5,31 proc., czyli wystarczą tu same narosłe kupony. – Przez pięć miesięcy do końca roku przyniosą one około 2,2 proc. zysku, natomiast w scenariuszu lekko optymistycznym rekordy TBSP będziemy mogli ogłosić już jesienią – twierdzi Leśniczak.
Podobnego zdania jest Igor Lenart z BNP Paribas TFI. – Wydaje się, iż w perspektywie najbliższych kilku miesięcy istnieją realne szanse na osiągnięcie szczytu indeksu TBSP. Wsparciem dla rodzimych papierów skarbowych powinny być wyceniane przez rynek obniżki stóp procentowych przez Fed oraz Europejski Bank Centralny, a także trwające cykle obniżek w krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej (m.in. Czechy i Węgry) – komentuje Lenart. Jak mówi, patrząc na notowania rodzimych kontraktów FRA widać, że inwestorzy widzą kolejne cięcia kosztu pieniądza w Polsce szybciej (perspektywa 9–12 miesięcy), niż sugerował prezes NBP Adam Glapiński na ostatniej konferencji prasowej po posiedzeniu RPP. – Ponadto udział inwestorów zagranicznych w strukturze polskiego zadłużenia pozostaje na względnie niskim poziomie (12,7 proc. wobec 19,1 proc. dla regionu CEEMEA na koniec maja br. – dane opracowane przez Deutsche Bank) – zauważa ekspert BNP Paribas TFI. Zdaniem Lenarta główne ryzyko dla scenariusza wzrostowego indeksu TBSP to: reakcja inwestorów na wyższe odczyty inflacji (choć tutaj rynek wydaje się być „oswojony” z powrotem dynamiki CPI powyżej celu RPP), ekspansywna polityka fiskalna oraz jej wpływ na deficyt budżetowy i zadłużenie, a także wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i jego wpływ na politykę zagraniczną USA – zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie. – Wspomniane wyżej czynniki mogą hamować szybkie osiągnięcie nowych szczytów indeksu TBSP – zaznacza zarządzający BNP Paribas TFI.