Surowce kuszą. Dwucyfrowe zyski przyciągają kapitał do TFI

Od kilkunastu miesięcy nieprzerwanie wpłaty do funduszy towarów przewyższają umorzenia. Wzrok klientów ściąga perspektywa zysków na fali drożejących surowców na niemal całym świecie.

Fundusze surowców jako jedyna grupa produktów skierowanych do inwestorów detalicznych przyciąga ich uwagę. Oczywiście wynikami.

Wysokie napływy

Spore wahania na rynku akcji oraz wciąż rosnące rentowności (spadające ceny) obligacji skarbowych sprawiają, że z tego typu funduszy inwestycyjnych klienci wycofują kapitał. I choć ogólne saldo napływów również jest mocno pod kreską, to fundusze surowców jako jedyna (poza PPK) grupa była na plusie. W kilku towarzystwach właśnie tego typu produkty znalazły się na czele listy sprzedaży w lutym. Co ciekawe, dotyczy to zarówno funduszy szerokiego rynku surowców, jak i metali szlachetnych.

Jak wyliczył serwis Analizy.pl, fundusze surowców łącznie notują dodatnie saldo napływów nieprzerwanie od 15 miesięcy, natomiast luty był najlepszym miesiącem w całej historii. Inwestorzy wpłacili do tego typu produktów ponad 0,3 mld zł netto, zaś łączne saldo sprzedaży w 15 miesięcy przekroczyło już 2,1 mld zł.

W grupie przoduje powstały nieco ponad 12 miesięcy temu NN (L) Indeks Surowców (z przekształcenia NN (L) Nowej Azji – w lutym wpłacono do niego 60 mln zł, natomiast jego aktywa sięgają już około 1 mld zł. Na kolejnych dwóch miejscach w poprzednim miesiącu znalazły się PKO Surowców Globalny oraz PKO Akcji Rynku Złota.

Korekta ropy i złota

Wygląda na to, że kapitał ten płynie w ślad za wynikami funduszy. Licząc od początku roku, fundusze szerokiego rynku surowców przyniosły przynajmniej dwucyfrowe zyski, a większość z nich (wycena na 10 marca) dała już ponad 20 proc. Zwyżki napędzała m.in. ropa. Dla surowca bardzo udany był początek marca, kiedy cena baryłki typu WTI szybko przeskoczyła z okolic 95 dolarów do nawet 130 dolarów. Jak analizował Paweł Grubiak, prezes Superfund TFI, wprowadzenie w poprzednim tygodniu amerykańskich sankcji na import ropy naftowej i gazu ziemnego z Rosji dodatkowo zaogniło sytuację i doprowadziło do wzrostu cen ropy do okolic 130 dolarów za baryłkę. Grubiak podkreśla, że dziś oczy inwestorów na rynku ropy naftowej zwrócone są na OPEC, ponieważ wiele krajów kartelu ma techniczne możliwości, aby zwiększyć produkcję. Jak tłumaczy, kartel OPEC obecnie stopniowo zwiększa produkcję ropy po jej dużych cięciach w okresie pandemii. – Organizacja ta już wcześniej angażowała się w stabilizację cen na globalnym rynku ropy naftowej i prawdopodobne jest to, że tak będzie również tym razem – mówi. Może to oznaczać, że presja na wzrost cen ropy naftowej może w końcu ustąpić. I rzeczywiście w poniedziałek obserwowaliśmy zniżki ropy WTI w okolice 100 dolarów, czyli aż o ponad 8 proc. W poprzednią środę jednego dnia cena ropy obniżyła się aż o ponad 12 proc., co przełożyło się na zniżki jednostek funduszy nawet o 5 pkt proc.

Arkadiusz Balcerowski, analityk Noble Funds TFI, zwraca uwagę, że po stronie krajów arabskich nie ma woli do sięgnięcia po wolne moce produkcyjne. – Arabia Saudyjska postawiła jak na razie warunki, po których spełnieniu, możliwe byłyby negocjacje z USA. Warunki te nie wydają się łatwe do realizacji – zauważa.

Przez wojnę oczy inwestorów zwróciły się także w stronę złota, przez wielu postrzeganego jako bezpieczna przystań. Co ciekawe, w tym przypadku notowania nieco przypominają to, co stało się ostatnio na ropie. Uncja złota w dolarach przekroczyła w poprzednim tygodniu 2050 dolarów, docierając w ten sposób do historycznych szczytów z 2020 r. Tu jednak nastąpił odwrót, a w poniedziałek za uncję płacono niecałe 1955 dolarów. Fundusze metali szlachetnych także mają swoje pięć minut – średni wynik od początku roku sięga 17 proc.