Ostatnio doszło do wielu zmian kadrowych w Skarbcu TFI. Czy na razie to już koniec?
Chyba nigdy nie można tak powiedzieć, w szczególności w takim biznesie, gdzie wciąż poszukiwanym aktywem są ludzie. Z drugiej strony te największe zmiany mamy już zdecydowanie za sobą. Nasz zespół od zarządzania aktywami jest już na ten moment kompletny, z kolei w innych częściach firmy mamy około 90 proc. kadry. Jednak ja jako szef zawsze jestem gotowa na to, że ktoś z różnych powodów zdecyduje się na zmiany w swoim życiu i muszę to zrozumieć. Sama niedawno byłam w takiej sytuacji. Jako firma musimy być jednak tak przygotowani i zorganizowani, żeby takie sytuacje nie spowodowały jakichś dużych turbulencji.
Były obawy, że wraz z odchodzącymi zarządzającymi odejdzie również część klientów. Rzeczywiście tak się stało?
Odpływ aktywów miał miejsce głównie po decyzji zarządzających funduszami zamkniętymi. Z drugiej strony ta luka została nawet z nawiązką skompensowana napływami do funduszy otwartych, zarządzanych przez osoby, które były i są w firmie. Podstawą do tego, że klienci chętnie powierzali nam swoje środki, były świetne wyniki inwestycyjne w zeszłym roku. To pozwoliło nam poradzić sobie z problemem odpływu klientów niektórych funduszy. Przyznam, że jako zarząd mieliśmy dużo większe obawy co do tego, jak będzie wyglądać dla Skarbca od strony sprzedażowej II półrocze zeszłego roku.
Jest szansa na powtórkę tych wyników również w 2018 r.?