121 spółek
puściło główny rynek warszawskiej giełdy od 2018 r. W tym samym czasie na parkiecie zadebiutowało 51 firm.
Rynek kapitałowy nie jest więc krainą mlekiem i miodem płynącą. Tak może było jeszcze kilkanaście lat temu. Dzisiaj równie dużo, albo i więcej, co o korzyściach mówi się o wyzwaniach.
– Rynek ma swoje koszty zarówno pośrednie, jak i bezpośrednie, takie jak obowiązki informacyjne z koniecznością utrzymywania zasobów w spółce do ich realizacji, dostęp do danych firmy przez konkurencję, wyższe ryzyko prawne dla spółki i zarządów wynikające z przepisów i regulacji rynku. Trzeba mieć świadomość, że niektóre obecne zasady rynku są sprzeczne z intuicją większości właścicieli, np. wynikająca z implementacji regulacji MAR konieczność informowania o rozpoczęciu negocjacji, gdy jednocześnie w biznesie najczęściej zasadą jest utrzymywanie poufności takich rozmów, choćby po to, żeby konkurencja nie mogła im zaszkodzić – przyznaje Michał Szymański, prezes VIG/C-Quadrat TFI i dodaje, że jeśli giełda przestaje realizować najważniejsze swoje zalety, szczególnie w zakresie płynnego, w akceptowalnym koszcie, dostępu do kapitału, to dla prywatnych właścicieli utrzymywanie spółki na giełdzie traci sens. – Z czasem prowadzi to do sytuacji, że na giełdzie w coraz większym stopniu są spółki z rozproszonym wśród inwestorów portfelowych akcjonariatem, którzy z zasady nie przeprowadzą delistingu spółki lub spółki Skarbu Państwa, gdzie obecność na giełdzie jest decyzją polityczną lub wreszcie bardzo duże spółki jak banki, dla których ze względu na skalę i silną pozycję rynkową koszt obecności na giełdzie jest relatywnie niewielki – mówi Szymański.
Wartości dodane
Sytuacja nie jest zero-jedynkowa. Nie ma co kopać leżącego. Giełda i rynek kapitałowy mają oczywiście swoje zalety, chociaż obecnie może nie są one aż tak uwydatnione. – Niewątpliwie bycie spółką notowaną pociąga za sobą wiele dodatkowych obowiązków i obostrzeń. Nie dla każdego rodzaju biznesu stawanie się spółką publiczną jest dobre. Dla części z nich pozostawanie spółką prywatną przynosi więcej korzyści. Niemniej w kontekście mPay na pewno obecność na giełdzie jest na ten moment optymalnym rozwiązaniem. Z naszej perspektywy bycie notowanym wiąże się bowiem z szeregiem korzyści – mówi Karol Zielinski, członek zarządu firmy mPay, która na jest notowana na NewConnect. – Po pierwsze bycie spółką publiczną daje nam możliwość pozyskiwania środków finansowych z rynku kapitałowego. W ten sposób możemy zbierać środki na rozwój, inwestycje czy ekspansję na nowe rynki. To zaś pozwala na szybszy wzrost i maksymalne wykorzystanie potencjału. Po drugie, notowanie na giełdzie przynosi zwiększoną widoczność i prestiż. Po trzecie, bycie spółką publiczną otwiera nam drzwi do zatrudniania i lepszego wynagradzania najlepszych talentów na rynku – wylicza Zielinski.
– Jeśli spółka nie planuje pozyskiwać kapitału lub jego pozyskanie jest bardzo utrudnione na giełdzie ze względu na koszty czy słabą infrastrukturę rynku (domy maklerskie), to koszty faktycznie dominują. Chociaż zawsze będą dla spółki takie korzyści jak większa wiarygodność u partnerów biznesowych. Bycie na giełdzie daje także opcję na dużo sprawniejsze pozyskanie kapitału niż w przypadku spółki pozagiełdowej, która będzie chciała pozyskać kapitał poprzez jej wprowadzenie na GPW. W przypadku takich transakcji jak przejęcie może to być bardzo ważna zaleta – dodaje z kolei Szymański.