Rok temu, po tym jak rosyjska agresja w Ukrainie przybrała na sile, inwestorzy w Warszawie spodziewali się, że niektóre spółki notowane na GPW zyskają na zbrojnym konflikcie. W górę poszły notowania takich firm jak nowotarski producent i dystrybutor obuwia Wojas, producent obuwia specjalistycznego Protektor czy produkująca kamizelki kuloodporne Lubawa. Dopiero trwający rok pozwoli ocenić, czy obstawiający wojenne zyski mieli rację.
Wojas i Lubawa cieszą się wzięciem
O sprawdzającej się przepowiedni mogą mówić na razie przede wszystkim akcjonariusze Wojasa. Kurs akcji spółki kierowanej przez Wiesława Wojasa, za sprawą serii zleceń od armii i zapowiedzi, że firma wróci do wypłaty dywidendy w przyszłym roku, jest w tym roku nawet wyższy niż po wybuchu wojny. W środę za walor Wojasa płacono w Warszawie nieco ponad 7 zł, a wcześniej nawet 8,5 zł. W I kwartale tego roku, zwykle słabszym dla sektora odzieży i obuwia, Grupa Wojas odnotowała wzrost przychodów o 38 proc. rok do roku i ograniczyła straty operacyjną i netto.
Nie najgorzej radzi sobie również, mimo pogorszenia wyników w I kwartale i rezygnacji prezesa, kurs akcji Lubawy (w środę walor kosztował ponad 3 zł).
W drugiej połowie maja Lubawa poinformowała o dużym zleceniu dla spółki zależnej Miranda od armii na dostawy systemów maskujących. Umowa może przynieść grupie nawet 135 mln zł przychodów w latach 2023–2026.